2.8 C
Warszawa
sobota, 7 grudnia, 2024

Powrót bolszewickiego zbydlęcenia – Artur Adamski

26,463FaniLubię

Dewastowanie świątyń, atakowanie ceremonii religijnych, hasła już na poziomie języka będące dążeniem do wypierania prawdziwych wartości ściekiem rynsztoka. Zdawało się, że po katastrofach rewolucji Lenina, Hitlera czy Mao Tse Tunga przynajmniej narody ofiar obłąkańczych projektów nowego świata i człowieka zawsze będą już świadome ceny każdego podobnego eksperymentu.

Szatan, gen samozagłady albo bakcyl dżumy

Od wieków najwięksi mędrcy wszystkich kultur powtarzali pogląd, wg którego „doświadczenie dziesiątek pokoleń zawsze ma wartość większą, niż najbardziej nawet olśniewająca myśl najpierwszego z geniuszy”. Tak osoby odpowiedzialne, zdolne do głębokiego namysłu i trzeźwej analizy reagowały na permanentne pojawianie się opętańców, zdolnych wielkie zbiorowości poprowadzić ku zatraceniu. Nasz gatunek ma niestety w sobie coś w rodzaju genu samozagłady. Albert Camus nazywał to bakcylem dżumy. Zalecał jego pilnowanie, bo ma on tendencję do odradzania się w postaci ziejących nienawiścią ideologii, których wspólnym dążeniem jest zniszczenie zastanego świata. Mao Tse Tung nakazał spalenie wszystkich klasztorów , Pol Pot wydał wyrok śmierci na każdego potrafiącego czytać. Wychodził bowiem z założenia, że ktoś taki zna treść świętych ksiąg a dążył do zbudowania świata bez jakiejkolwiek religii. Hitler mordował księży dążąc do zastąpienia chrześcijaństwa kultem własnej osoby oraz bogów Germanii. Stalin w samej Moskwie w ciągu miesiąca potrafił wysadzić w powietrze siedemset cerkwi. Udający Polaków komuniści przywiezieni na pancerzach sowieckich tanków Nową Hutę budowali jako wzorcowe wielkie miasto bez ani jednej świątyni. Ludne wrocławskie Przedmieście Mikołajskie, w którym do 1945 roku było osiem kościołów, przez 35 lat udało im się upilnować tak, by nie zbudowano na nim ani jednego. W latach pięćdziesiątych zlikwidowali w naszym kraju dziesiątki klasztorów, tysiące sióstr zakonnych zamykając w obozach koncentracyjnych. Skrytobójczy siepacze mordowali księży jeszcze po wyborach z czerwca 1989. Zdawało się nam, że ten bolszewicki koszmar nie może powrócić już nigdy. Myliliśmy się.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Pranie mózgów na sposób postkomunistyczny

Wspomniany Albert Camus zalecał, by pamiętać o przyczynach zarazy. Wiedza o źródłach zagrożenia – może przed nim uchronić. Środowiska, które dorwały się do władzy w roku 1989, w ogromnej części wywodziły się nie z tradycji polskiej, lecz – komunistycznej. Roiło się w niej od dzieci funkcjonariuszy KPP, KPZU, PPR. KBW, UB i takie było tych ludzi uformowanie, taka ideologia i tożsamość. Każda z wymienionych formacji była wroga Polsce i cywilizacji, do której Polska od ponad tysiąca lat przynależy. Towarzystwo, w którym tak wielu pół życia spędziło w organach prosowieckiej nomenklatury, gdzie za rodziców, braci, wujków ma się komunistycznych oprawców, nie było skłonne upowszechniać prawdziwej wiedzy o historii, szczególnie tej najnowszej. Zbyt ona była dla niewygodna dla łże – elit III RP, więc była rugowana z polskich szkół. Dominować miał wyimaginowany przekaz z zakłamanymi faktami i spreparowanymi bohaterami. Dysponenci medialnego quasi-monopolu posuwali się nawet do tego, by w rocznicę Powstania Warszawskiego insynuować, że jego celem było mordowanie Żydów a warszawskie kapliczki czasu okupacji stanowić miały podzięką za ich zagładę. Programy nauczania historii skonstruowane zostały tak, że większość z blisko trzydziestu roczników polskiej młodzieży nie dowiedziała się, czym był komunizm. Skutkiem tego na ulicach polskich miast możliwe jest dzisiaj podnoszenie bolszewickich haseł a celem nienawistnej histerii stały się kościoły – odwieczne ostoje najważniejszych wartości, skarbnice narodowych tradycji, najpierwsze źródła humanizmu. Wychowankowie postkomunistycznych szkół, uformowani przez aparat propagandy Ubekistanu cały swój program artykułują paroma hasłami złożonymi ze skrajnie wulgarnych słów. A wiedzy brak im choćby elementarnej. Bo nie trzeba jej wiele, by rozpoznać historyczne analogie początków niegdysiejszego koszmaru z tym, w czym sami dziś tak ochoczo uczestniczą. „Kto nie zna historii ten skazany jest na jej powtarzanie” mówił George Santayana. Używający dziś runicznych symboli, jakże wyeksploatowanych przez nazistów, historii nie znają nawet tyle, by wiedzieć, do kogo są tak łudząco podobni.

Oprócz świątyń celem ataków stały się pomniki. Nie tylko te przedstawiające Jezusa, ale np. Pomnik Polskiego Państwa Podziemnego, oddający cześć bohaterom walki z najeźdźcami i okupantami, mężnie stającym na drodze pochodów niemieckiego i sowieckiego ludobójstwa. Czy dlatego lewaccy demonstranci niszczą takie pomnik, bo poświęcone są one Polakom w latach wojny i w dziesięcioleciach powojennych mordowanym przez komunistów, grzebanym przez UB w bezimiennych grobach? Zdewastowano też fasadę PAST-y, jednego z najważniejszych symboli heroizmu warszawskich powstańców, polskiej walki o niepodległość. Najwyraźniej Polskość tych ludzi drażni, wzbudza agresję i chęć niszczenia. A ciągle nie brakuje przecież w naszym kraju miejsc pamięci, ulic, placów oddających cześć komunistom. Hordy maszerowały Alejami Armii Ludowej, Nowym Światem i Świętokrzyską, gdzie stoją pomniki i gdzie są tablice pamiątkowe poświęcone prosowieckiej Gwardii Ludowej. Nazwy i tablice memoratywne oddający cześć formacjom niosącym Polsce sowieckie zniewolenie dla lewackiej tłuszczy są jednak nietykalne. Chęć niszczenia budzą w nich symbole walki o niepodległość Polski. Równocześnie oddawanie czci formacjom antypolskiego zniewolenia zdaje się być dla nich pożądane.

Wojna wypowiedziana zasadzie personalizmu

Nie tak dawno Magdalena Środa zaproponowała nadanie praw obywatelskich zwierzętom. Tymczasem istotą chrześcijańskiej koncepcji człowieka jest personalizm, czyli przekonanie, że w całym świecie osobami są jedynie Bóg i człowiek. Tak pojmowany ład oznacza, że istota ludzka to wartość niemożliwa do przecenienia, że należna mu jest godność dziecka Bożego. Watahy, które wyległy na ulice polskich miast głoszą coś przeciwnego. Posuwają się nawet do tego, co przez psychologów, socjologów, historyków gruntownie zostało opisane jako animalizacja. W czasie wojny Niemcom, przekonanym że np. Polacy to nie ludzie, ale pod – ludzie, służyła ona do mordowania m.in. naszego narodu bez odruchów sumienia, na skalę przemysłową. Bolszewicy i hitlerowcy w swej propagandzie wrogów przedstawiali jako zwierzęta – insekty, szczury albo potworne monstra, które wręcz odruchowo trzeba unicestwić. Czy jeden ze znanych pisarzy, nazywający dziś Kościół bestią zdaje sobie sprawę z tego, w jaką tradycję jakże ściśle się wpisuje? Szwadrony śmierci hunwejbinów przekonywane były: „to nie człowiek, to bydlę – nie wahaj się, zabijaj!”

Każdy porządek fundowany na marksistowskich miazmatach skazany jest na upadek, gdyż opiera się na antropologicznie błędnej definicji człowieka. Każda próba depersonalizacji osoby ludzkiej to wielkie ryzyko przeistoczenia świata w krwawe piekło pogardy. Eksperyment z minionego stulecia trwał kilkadziesiąt lat i zanim runął przyniósł śmierć stu milionów ludzi. Eksperyment ten jest skrajnie niebezpieczny w każdym swoim wariancie i nawet w najbardziej wstępnej, próbnej fazie jego realizacji – szybko staje się piekłem. Kiedy bowiem otwarcie depersonalizuje się człowieka i szczuje się przeciw innym nazywając człowieka bestią – nie jesteśmy daleko od jakże znanego z niedawnej historii „nie wahaj się, to nie człowiek, to bydlę!”

Artur Adamski

1 KOMENTARZ

  1. SZKOŁA WIE ŻE LEWICA I KOMUNA TO SZTUCZNA, LENINOWSKA INTELIGENCJA. ONA JEST GROŹNA DLA WYCHOWAWCÓW , BO BRONI DOSTĘPU DO KULTURALNEGO ŚWIATA DELIKATNOŚĆI I WRAŻLIWOŚĆI. A TAKA JEST PEDAGOGIKA. NATOMIAST RODZICE TO MIESZANKA CHŁOPA Z PANEM.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
266SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content