10,1 C
Warszawa
czwartek, 25 kwietnia, 2024

„Zdarza się…” – Andrzej Manasterski

26,463FaniLubię

… że szkoły dają swym absolwentom coś więcej nad świadectwo szkolne, które zresztą nie mówi nic o wychowaniu”. (Jerzy Stempowski)

Dyrektora Szkoły Podstawowej w Pęgowie, Piotra Antoszczyszyna, Kornel Morawiecki pierwszy raz spotkał, gdy poprosił go o wiadro lepiku, potrzebnego do izolacji dachu na drewnianym domu. Grzeczna wymiana zdań rozpoczęła bliską, bardzo korzystną znajomość. Kornel Morawiecki dał się namówić dyrektorowi szkoły do podjęcie pracy nauczyciela. Pracownik naukowy w wiejskiej szkole – w tamtych siermiężnych czasach PRL-u – to było wielkie wydarzenie w Pęgowie.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Piotr Antoszczyszyn był jednym z wielu kresowiaków, przybyłych na Ziemie Zachodnie, gdy „nasi sojusznicy”, postanowili, Lwów, Krzemieniec i Stanisławów staną się „ukraińskimi”, a w zasadzie sowieckimi miastami. Rodzina Antoszyczynów i tak miała szczęście – Piotr urodził się w Tomsku, w głębi Rosji, a więc był z urodzenia „wielkorusem”, a takich Sowieci niechętnie wypuszczali ze swych łap. Rodzice Piotra w 1922 roku wyjechali do małej wioski Momiłówka koło Zborowa. Dzieci codziennie szły 12 kilometrów do szkoły w Zborowie. Gdy Piotr miał szesnaście lat, założył amatorski zespół artystyczny. Już wówczas ujawnił cechy „społecznika”, bardzo przydatne w pionierskiej pracy oświatowej na Dolnym Śląsku. W 1939 roku, zaczął uczyć w Momiłówce, w szkole wybudowanej z inicjatywy swego ojca – także Piotra. Po zajęciu tej części Polski przez Sowietów, pracował w szkołach w Małąszowcach, w Czystyłowie oraz we Lwowie.

Rodzina Antoszczyszynów – rodzice oraz Stefania, żona Piotra, przyjechali do Henrykowa (dawna nazawa Pęgowa) jesienią 1947 roku. W tym pionierskim okresie, szkoły powszechne obok Kościoła, stanowiły najbardziej twórczy element w budowaniu polskiej wspólnoty na Ziemiach Odzyskanych. Nauczyciel był nie tylko oświatowcem, musiał wyjść poza mury szkolne i uczestniczyć w integracji lokalnego środowiska, które było złożone z osadników przyjeżdżających z różnych stron Polski. Mieszkańcy tworzyli tzw komitety szkolne, które organizowały prace przygotowawcze do otwarcia szkół. Porządkowano budynki szkolne, zbierano sprzęt i wyposażenie do izb lekcyjnych, szykowano mieszkania dla kadry. Zanim władze przysłały nauczycieli, niektórzy – „biegli w mowie i piśmie” – sami uczyli dzieci pisać i czytać. W ramach walki z analfabetyzmem władze już od jesieni 1945 roku zorganizowały naukę dla dorosłych. Nauczyciele cieszyli się ogromnym szacunkiem wśród mieszkańców, choć zarabiali niewiele i wypłaty w tym pionierskim okresie były nieregularne. Później, wraz z konsolidacją systemu władzy, regularność pensji stała się normą, natomiast jej wysokość w stosunku do branż przemysłowych, pozostała na niezmiennym, niskim poziomie.

Krzysztof Uściński w pracy „Nauczyciel przedwojenny – narodziny i rozkwit mitu” (2019), przytacza fragment „Dzienników powojennych” Marii Dąbrowskiej, która tak opisała wygląd nauczyciela z tamtych lat: „Bardzo biednie ubrany, cały jakiś szary, jakby niedomyty i nie doprany czuć było od niego nędzę na parę kroków”.

Pomimo tej nędzy, nauczyciele byli przygotowani do zawodu jak mało która grupa w powojennej Polsce. Ich fachowość opierała się na przedwojennych zasadach. W II Rp zadaniem nauczyciela było: „wychowanie obywatela polskiego, który by państwa strzegł i dla jego potęgi pracował”. Tak pisał w 1931 roku dr Mieczysław Ziemnowicz, wizytator Okręgu Szkolnego Krakowskiego.

Piotr Antoszczyszyn i jego żona pracowali dla lokalnej społeczności i państwa polskiego, aczkolwiek zdawali sobie sprawę, że nie jest to Polska ich wizji i marzeń. Chcieli umacniać polskość wśród młodzieży, w myśl odezwy z 17 maja 1945 roku, wydanej przez delegata rządu, Stefana Korbońskiego oraz Radę Jedności Narodowej i parlament Polskiego Państwa Podziemnego: „Całe społeczeństwo powinno stanąć samorzutnie do pracy konstruktywnej na wszystkich odcinkach odbudowy z wyjątkiem pracy w administracji politycznej, propagandzie i służbie bezpieczeństwa, które należy bojkotować.”

Kiedy małżonkowie przyjechali do Henrykowa, szkoła już funkcjonowała. Kierownikiem był Eugeniusz Dziundza, a w szkole było 133 uczniów. Nieoczekiwanie w trakcie roku szkolnego 1947/19448 z pracy zrezygnował kierownik oraz dwie nauczycielki. Piotr Antoszczyszyn przez kilka tygodni sam uczył w pięciu klasach, a jego dzień pracy wynosił od 8 do 10 godzin lekcyjnych. W lutym 1948 roku władze Inspektoratu Szkolnego w Trzebnicy przysłały do pracy Karolinę Ilków-Kałat. Małżonka pana Piotra, Stefania, z powodu słabego zdrowia mogła rozpocząć pracę dopiero po dwóch latach. Uczyła historii i geografii, organizowała wycieczki szkolne, założyła Młodzieżowe Koło Miłośników Pęgowa oraz szkolne Koło Krajoznawczo-Turystyczne. Młodzież poznawała walory Dolnego Śląska, ale i innych części Polski. Jej wychowankowie bardzo to doceniali. Jedna z uczennic napisała: „One (wycieczki – przyp. wł.) przekonały mnie, że Polska to piękny kraj, z dużą ilością zabytków historycznych, a być Polką i Polakiem to wielki zaszczyt”. Zasada „chodzić ucząc, uczyć chodząc” zdawała egzamin przez wiele lat. Szkoda, że dzisiejsze przepisy dotyczące organizowania wycieczek, odstręczają nauczycieli od tego sposobu nauczania.

Piotr Antoszczyszyn integrował wiejską społeczność w Pęgowie w różny sposób. W szkole organizowano akcje wspólnego darcia pierza, łuskania fasoli i kukurydzy, cerowania itp. A wszystko to przy słuchaniu lektur szkolnych, które czytała pani Stefania. W ten sposób „kaganek oświaty” trafiał pod dachy (strzech w Pęgowie nie było) i przynosił efekty. Kiedy w 1955 roku mijała setna rocznica śmierci Adama Mickiewicza i Piotr Antoszczyszyn, wystąpił do władz o nadanie szkole jego imienia. Mieszkańcy gorąco popierali tej projekt. Warto w tym miejscu wspomnieć, że kierownik szkoły był wielbicielem poezji Mickiewicza. Po latach rozmawiał na jej temat z Kornelem Morawieckim, który jednak wyżej stawiał twórczość Słowackiego i Norwida. Wielkim osiągnięciem Piotra Antoszczyszyna było ufundowanie pomnika Wieszcza. Szkoła otrzymała medal Mickiewiczowski, ufundowany przez Ogólnopolski Komitet Obchodów Roku Mickiewiczowskiego. „Każda taka rocznica jest dla nas, mieszkańców Pęgowa, wielkim przeżyciem. To nie zamknięte w murach święto szkoły, ale święto całej wsi, bo Mickiewicz to patron całego Pęgowa”, mówił w 1998 roku Antoszczyszyn podczas kolejnych uroczystości rocznicowych urodzin wielkiego poety.

Jakim nauczycielem był Kornel Morawiecki w Pęgowie? Wymagającym. Może aż nadto, skoro kilkoro uczniów miało pod koniec roku kłopoty z fizyką. Wtedy do akcji wkroczył Piotr Antoszczyszyn, który udzielił życiowej porady młodemu nauczycielowi. Zwrócił uwagę, że poznanie prawideł fizyki to jedno, a umiejętności dzieci z zakresu prac gospodarczych rodziców, to drugie. Wiejskie dzieci musiały nie tylko wkuwać na równi z „miastowymi” zadania, ale pomagać w pracach. Także jeździć traktorem po polu, co dzisiaj byłoby zabronione. Wtedy była to normalność, a dzieci uczyły się odpowiedzialności. I poznawały „słodycz” życia na wsi. Pozostanie na drugi rok w klasie niejednokrotnie burzyłby ustaloną drogę życiową dziecka, które po ukończeniu szkoły podstawowej szło do zasadniczej szkoły zawodowej lub rolniczej i po kilku latach przejmowało gospodarstwo po rodzicach. Kornel Morawiecki był pod wielkim wrażeniem umiejętności i zaradności wiejskich dzieci, posłuchał rady kierownika i dzieci z pomocą Bożą (a także wzmiankowanych osób) ukończyły szkołę. Później Kornel Morawiecki wielokrotnie przyznawał, że dzięki pracy w szkole wiejskiej lepiej poznał rzeczywistość, a życiowe rady Piotra Antoszczyszyna były nieocenione. Wielu z dawnych uczniów Kornela Morawieckiego w późniejszych latach pomagało mu, kiedy uprawiał pole, siejąc facelię, pszenicę czy hodując pszczoły. Artur Adamski tak ujął ten okres: „Doświadczenia z tego czasu, kontakty z mieszkańcami, Kornel Morawiecki uważał potem za wręcz bezcenne. Ogromne wrażenie zrobił na nim ich świat wartości – autentycznych, żywych, traktowanych poważnie i praktykowanych w sposób naturalny, jako nieodzowny składnik codziennego bytowania. Szacunek budziła nie tylko wierność tradycji, ale także SOLIDARNOŚĆ WALCZĄCA zdolność współdziałania, pracowitość, zaradność i solidarność prostych ludzi. („Życiorys bez kompromisów”, Biuletyn IPN, Nr 5 (138), maj 2017).

Piotr Antoszczyszyn był inicjatorem budowy nowego budynku szkoły. W budowie pomagali mieszkańcy Pęgowa i to także była zasługa dyrektora szkoły, który potrafił ich zmobilizować.

Kiedy po 32 latach pracy w 1980 roku, Piotr Antoszczyszyn przeszedł na emeryturę, żegnały go nie tylko władze oświatowe, ale wychowankowie, dla których stawał się legendą. Spełnił swoje zadanie jako sprawny organizator życia lokalnego.

Misję edukacyjną swoich rodziców prowadziła dalej ich córka, Alicja Walas. Entuzjazm i emocja, czyli strategia E, to była metoda pracy wychowawczej, której najwyższą wartością był patriotyzm. Dzięki takim jak rodzina Antoszczyszyn, polska szkoła mogła trwać, opierając się systemowi komunistycznemu. Wiele wiejskich szkół, które często były na wsi jedynym miejscem integracji lokalnej społeczności, zostało zlikwidowanych kiedy przyszła II RP.

Niemiecki pedagog Fryderyk Diesterweg (1790-1866) sformułował tezę, że szkoła jest tyle warta, ile wart jest nauczyciel. Szkoła w Pęgowie miała to szczęście, że w niej uczyli tak oddani nauczyciele.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content