1,1 C
Warszawa
piątek, 19 kwietnia, 2024

O solidaryzmie raz jeszcze – Stanisław Kaczmarek

26,463FaniLubię

Rocznica śmierci Kornela Morawieckiego to okazja do przypomnienia sylwetki Marszałka i Jego dokonań. Przypomina się Jego cechy charakteru, działania na polu walki o wolność Polaków, a także innych narodów w krajach zdominowanych przez Związek Radziecki. Jako człowiek wrażliwy na nierówności społeczne zabierał głos również w sprawach ustrojowych, opowiadając się za takimi przemianami, które bedą prowadzić do rozwoju Polski w kierunku państwa zamożnego i sprawiedliwego. Swoje marzenia i cele zamieścił w założeniach ideowych utworzonej partii „Wolni i Solidarni”. W statucie partii można wyczytać, że jej celem jest budowa nowego ustroju w Polsce, a mianowicie solidaryzmu. Marszałek Morawiecki chciał zatem powrócić do idei i rozwiązań, które od początku XX wieku funkcjonowały w państwach europejskich i przyczyniały się do rozwoju i równomiernego bogacenia się społeczeństw tych narodów.

Idee solidaryzmu pojawiały się w świecie już od starożytności i rozwijały się do czasów współczesnych. Jako kierunek społeczno-polityczny opracowali go w II połowie XIX wieku francuscy myśliciele Emil Durkhaim i Leon Duguit. To były czasy dynamicznego rozwoju najbardziej pazernego kapitalizmu; dominowała ideologia liberalizmu gospodarczego, a jednocześnie szerzył się obszar nędzy i wyzysku klasy robotniczej. Takie warunki powodowały, że wśród klasy robotniczej szerzyła się ideologia marksistowska propagująca komunizm. Wielu myślicieli i społeczników, widząc, że komunizm może tylkodoprowadzić do katastrofy, a kapitalizm powoduje coraz większy wyzysk pracy rąk ludzkich proponowali inne rozwiązania, zapewniające bardziej sprawiedliwy rozwój. Wśród szeregu doktryn gospodarczych, które powstawały w tym czasie, można wymienić właśnie solidaryzm, a także dystrybucjonizm, korporacjonizm i szereg innych.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-
Solidaryzm – Kornel Morawiecki

Dystrybucjonizm

Dystrybucjonizm to doktryna polityczna odrzucająca tak samo kapitalizm z jego monopolami, jak i socjalizm z jego wszechwładzą państwa. Oba ustroje w równym stopniu krępowały indywidualizm i ograniczały wolność. Doktryna zakłada stworzenie społeczeństwa dobrobytu poprzez upowszechnienie drobnej własności w przemyśle, handlu i rolnictwie. Idea dystrybucjonizmu dość szeroko rozprzestrzeniła się w Anglii i Stanach Zjednoczonych. Twórca dystrybucjonizmu Gilbert Chesterton w 1937 r przebywał między innymi w Polsce i ocenił, że struktura własności oraz mentalność Polaków stanowią doskonałą bazę do rozwoju dystrybucjonizmu. Po II wojnie pomimo zaprowadzania ustroju socjalistycznego i stosowania wielu szykan małe gospodarstwa rolne, będące przykładem takich form gospodarowania propagowanych przez dystrybucjonistów, przetrwały i dopiero po 1989 r zaczęło ich ubywać, a zaczęły powstawać gospodarstwa wielohektarowe. Drobne zakłady produkcyjne i usługowe pogrupowano w socjalistycznych spółdzielniach pracy i w takim stanie przetrwały do roku 1989.

Po roku 1989 nastąpił wysyp mikro, jednoosobowych i małych przedsiębiorstw usługowych i produkcyjnych, tak że dzisiaj słyszy się, że polska gospodarka mikro i małymi firmami stoi. I tak to chyba jest, tylko że kryzys gospodarczy wywołany w br. koronawirusem wykazał, że siła gospodarki opartej na takich przedsiębiorstwach jest żadna. Pomimo wielomiliardowej pomocy kierowanej przez rząd głównie do tego rodzaju przedsiębiorstw, wg danych GUS na koniec sierpnia br. wyrejestrowało się ok. 30 tys. takich firm, a zawiesiło działalność 464 330 podmiotów gospodarczych. Stanowi to 10,1 proc.firm zarejestrowanych w REGON. W bardzo wielu przypadkach mikro i jednoosobowe firmy stanowią pewnego rodzaju bufor na czas kryzysu dla dużych i wielkich firm. Gdy zbliża się czas zastoju rezygnuje się z usług takiej firmy i ograniczenie kosztów następuje bezboleśnie, a wiele mikrofirm z braku zleceń bankrutuje. Nieciekawie wyglądają również wynagrodzenia w mikro i małych firmach. Dane z Ministerstwa Finansów do Rady Dialogu Społecznego za 2018 r pokazują, że w mikrofirmach 53 proc. zatrudnionych pracuje na płacy minimalnej, w małych przedsiębiorstwach tacy pracownicy stanowią 40 proc. zatrudnionych. W dużych firmach wskaźnik ten wynosi 7 proc., a licząc wszystkie przedsiębiorstwa w Polsce za płacę minimalną pracuje 22 proc. pracowników. Takimi firmami nie dogonimy Europy w zarobkach.

Solidaryzm

Solidaryzm z kolei to kierunek społeczno-polityczny głoszący naturalną wspólnotę interesów różnych grup i warstw społecznych w państwie, niezależnie od ich statutu ekonomicznego oraz zawodowego. Główny propagator solidaryzmu w Polsce okresu międzywojennego prof. Leopold Caro w wydanej w 1931 r książce „Solidaryzm. Jego zasady, dzieje i zastosowania” solidaryzm charakteryzuje następująco

„ Światopogląd solidarystyczny stawia na pierwszym planie fakt, że każdy nasz czyn oddziaływa na innych i wywołuje nieodzowną z ich strony reakcję, a tem samem podkreśla współzależność wszystkich ludzi od siebie, wobec czego zaleca postępowanie wobec innych członków społeczeństwa, nie spuszczające z oka tej zasadniczej przesłanki. Tem samem ogranicza wolność na rzecz braterstwa i zachęca do tworzenia możliwie równych warunków rozwoju dla każdego”,

Człowiek ma wedle niego pełne prawo nabywania własności prywatnej i to także co do środków produkcji, ale własność ta nigdy nie może być nieograniczona, nie może sięgać do prawa dowolnego niszczenia, czy marnowania rzeczy własnej, a mądry i wolny od szykan nadzór państwa zmierzać winien do tego, aby współzawodnictwo nie przeradzało się w systematyczne ujarzmianie słabszych ze strony silniejszych. Jednostka w społeczeństwie, opartem o zasady solidaryzmu, służy dobru ogólnemu, ale i społeczeństwo czy państwo służą nawzajem dobru jednostek. W działaniu jednostki uspołecznionej dużą odgrywa rolę, nawet przeważa wzgląd na interes publiczny, ale zarazem jest ona sama w sobie celem i ma prawo dbania w godziwych granicach o dobro własne. Tym sposobem solidaryzm przedstawia kierunek łączący w wyższej syntezie zalety liberalizmu gospodarczego i socjalizmu. Daje ujście inicjatywie prywatnej, dyktowanej interesem osobistym, a obok tego uwzględnia w należytej mierze interes publiczny, poczytując za obowiązek państwa udzielenie pomocy i opieki ekonomicznie słabszym”.

Według twórców i propagatorów solidaryzmu jego podstawowe założenia realizować może ruch spółdzielczy, którego zasady organizacyjne zostały opracowane również w tym czasie. Podstawowe założenie to budowa takich form organizacji działalności gospodarcze, aby w przedsiębiorstwach funkcjonował kapitał rozproszony wśród udziałowców i jednocześnie motywował członków tych organizacji do szukania coraz bardziej racjonalnych rozwiązań wspomagających rozwój tych przedsiębiorstw. Praktyka wykazała, że ruch spółdzielczy rozwiązuje wiele problemów socjalnych, których nie potradią rozwiązać w wystarczającym stopniu ciała ustawodawcze i rządy państw demokratycznych. Rozwój narodów może się zatem, wg twórców solidaryzmu, odbywać się najpełniej poprzez rozwój spółdzielczości. Jeden z czołowych ekonomistów francuskich, Karol Gide, widzi doniosły wpływ spółdzielczości na harmonijny rozwój społeczeństw w tym, że spółdzielczość usuwa klasowe przeciwieństwa poprzez połączenie często w jednej osobie np. wierzyciela i dłużnika, przedsiębiorcę i robotnika. Program spółdzielczy to także program, w którym w szczególności w spółdzielniach spożywczych wmontowana jest zasada „słusznej ceny”. Spółdzielnie funkcjonując na rynku ustalają ceny swych towarów w oparciu o kalkulację kosztów oraz koniunkturę na rynku. Kupujący, będący jednocześnie spółdzielcą i płacący za towar w niektórych przypadkach nawet zbyt wysoką cenę po okresie obliczeniowym otrzymuje zwrot pieniędzy w postaci zysku do podziału naliczanego proporcjonalnie do wartości zakupów dokonanych przez kupującego. To również droga pewniejsza od nakazów, zakazów i pouczeń moralnych zabraniających windowania cen towarów i usług.

Prawidłowo skonstruowane spółdzielnie mogą mieć przewagę nad innymi formami działalności gospodarczej ponieważ: po pierwsze organizacje spółdzielcze mogą systematycznie gromadzić kapitał na dalszy rozwój działalności (od miliona członków po złotówce to tyle samo co milion zł od jednego), po drugie wprowadzając zasadę, że zysk wypracowany przez spółdzielnię dzieli się proporcjonalnie do dokonywanych zakupów spółdzielczość buduje trwały rynek zbytu i po trzecie poprzez zaangażowanie w pracę w spółdzielni poszerza się wśród członków otwartość na sprawy społeczne oraz rozbudowuje się umiejętność działania w zespołach, która w dłuższym czasie przynosi o wiele większe efekty niż działalność indywidualna.

Przełom XIX i XX wieku i okres międzywojenny to czas, gdzie obserwuje się gwałtowny rozwój spółdzielczości we wszystkich krajach europejskich i Ameryce Północnej. Nic zatem dziwnego, że wielu, tak jak np. R. Wilbrandt określa ruch spółdzielczy jako największy przewrót gospodarczy „niepozostawiający ani jednego kamienia w dotychczasowym ustroju na drugim”.

A było co podziwiać. W samej Anglii w 1927 odnotowano 3.687 tys. członków, zatrudniających 112.890 pracowników zajętych przy sprzedaży i 49.928 robotników zatrudnionych w wytwórniach należących do związku spółdzielni spożywczych. Ruch spółdzielczy w Anglii i Szkocji posiadał w tym czasie już szereg fabryk produkujących wyroby spożywcze jak również inne towary powszechnego użytku. W stosunkowo niewielkiej Belgii ruch spółdzielczy zrzeszający ok. 400 tys. członków osiągał obroty przekraczające miliard franków. 677 mln franków wypracowywały spółdzielnie „o marce socjalistycznej”, resztę wypracowywały spółdzielnie o charakterze katolickim, jako że ruch spółdzielczy propagowany był przez partie socjalistyczne oraz przez solidaryzm.

We Francji 2,5 mln członków należało do 3500 spółdzielni spożywców, oprócz spółdzielni okręgowych były i takie jak Związek kooperatystów Lotaryngii, liczący ponad 73 tys. członków, 433 sklepy i posiadający stowarzyszenia do dostarczania rolnikom maszyn rolniczych, materiałów siewnych, centralne spółdzielnie zakupu i sprzedaży produktów rolnych. W Niemczech 1042 spółdzielnie spożywców posiadało ponad 2,9 mln członków oraz własną produkcję zatrudniającą ponad 36 tys. pracowników. Bardzo szybko rozwijał się również spółdzielczy ruch kas kredytowych systemu Raiffeisena, w 1920 r istniało tam już ponad 18 tys. kas raiffeisenowskich. Po II wojnie światowej rządy niemieckie, tak chadeckie jak i socjaldemokratyczne, posiadające w swoich programach wiele założeń solidarystycznych, tak wspomagały szybki rozwój własnych firm, że dzisiaj Niemcy są niekwestionowanym liderem gospodarczym Europy. A wiele z tych znanych dzisiaj firm to przedsiębiorstwa, które działalność rozpoczynały na przełomie wieków i tworzone były wg zasad solidaryzmu. Intensywny rozwój spółdzielczości notowały również inne państwa europejskie takie jak Włochy, Finlandia, Szwajcaria, Dania.

Solidaryzm w Polsce.

Na ziemiach polskich ruch spółdzielczy rozwijał się w poszczególnych zaborach oddzielnie według obowiązującego na tych terenach prawa. Po odzyskaniu niepodległości następował proces łączenia poszczególnych związków i ujednolicania zasad działania. Działacze partii socjalistycznej tworzyli przeważnie spółdzielnie spożywców, są działacze wywodzący się z partii chłopskich i chadeckich – spółdzielnie rolnicze. W organizowanie różnych związków spółdzielczych mocno zaangażowani byli także księża katoliccy. Jak znaczący wpływ mogły mieć organizacje spółdzielcze na zmiany w sposobie gospodarowania mogą świadczyć choćby kasy zapomogowo-pożyczkowe zawiązywane w Wielkopolsce przy udziale ks. Wawrzyniaka czy spółdzielnie w niewielkiej miejscowości Lisków z inspiracji ks. Wacława Blizińskiego. W 1902 r w Liskowie powstała najpierw spółdzielnia spożywcza, potem tow. wzajemnych ubezpieczeń od pożarów, potem maślarnia spółkowa, następnie spółka wytwórczo-tkacka, a dalej kasa pożyczkowo-oszczędnościowa, dom ludowy, łazienki i wspólna pralnia, mleczarnia i piekarnia spółdzielcza. Sukces organizacji spółdzielczych pozwolił na skanalizowanie miejscowości, zelektryfikowanie oraz wybudowanie siedmiu placówek oświatowych.

Według danych przytaczanych przez prof. Caro na koniec 1927 r pomimo zniszczeń wojennych i szalejącej inflacji na początku lat 20-tych w zgrupowanych trzech polskich centralach spółdzielczych funkcjonowało ponad 5 tys. spółdzielni zrzeszających ponad 1,5 mln członków. Oprócz tego na terenie Polski funkcjonowały spółdzielnie ruskie ( 1890 spółdzielni z ok. 250 tys. członkami ), spółdzielnie niemieckie (743 i 38 tys. członków ) oraz żydowskie ( 322 spółdzielnie i 178 tys. członków ).

Okres wojny to niszczenie polskiej gospodarki, w tym i majątku organizacji spółdzielczych. Po wojnie spółdzielczość jako główny przeciwnik komunizmu na równi z wielkimi gospodarstwami rolnymi i przemysłem przejmowana była przez nowe władze i przerabiana na ustrój socjalistyczny. Spółdzielnie powstałe z inicjatyw działaczy PPS zamieniano na socjalistyczne spółdzielnie pracy, a spółdzielnie z rodowodem solidarystycznym znikały.

Twórcy solidaryzm w oparciu o prowadzone analizy rozwoju gospodarczego w Europie wypracowali metodologię działań dla państw, które chciałyby wydobyć swoją gospodarkę z zastoju gospodarczego i wprowadzić własne przedsiębiorstwa na drogę szybkiego rozwoju. Po pierwsze zawsze na początku musi zadziałać ochrona własnego rynku zbytu ( tak robiły największe dzisiaj potęgi gospodarcze w Europie takie jak Niemcy czy Wielka Brytania ), po drugie stymulowanie różnych form gromadzenia kapitału i rozwój najpierw własnego handlu, a potem produkcji przemysłowej. Pożyczki zagraniczne czy zakupy licencji to środki, które przyśpieszały rozwój, ale najważniejsze były zawsze własne zasoby. Dlatego też solidarysta patrzący na przyprowadzane reformy w Polsce na początku lat 90-tych określić mógł je tylko jako demolowanie polskiej gospodarki. A to co się w tym czasie działo było tym bardziej dziwne, że w Sejmie przewagę miały partie, które w swych programach gospodarczych odwoływały się do społecznej nauki Kościoła, a z którą w bardzo wielu sprawach zbieżne są założenia solidaryzmu. Spodziewać można się było zatem zupełnie innych rozwiązań. Wytłumaczenie może być tu tylko takie, że zbyt dużo oszustów i karierowiczów weszło do Sejmu i Senatu pod szyldem „Solidarności”. Pisze o tym Pan Michał Mońko w dwóch artykułach Gazety Obywatelskiej (nr 227).

Szkoda, że Kornel Morawiecki nie zdołał zaszczepić w środowisku „Solidarności Walczącej” idei solidaryzmu. Co prawda niektórych spraw już nie da się odwrócić, ale Polacy, choć żyją w niezbyt bogatym kraju, posiadają oszczędności, których łączna wartość to setki miliardów złotych. Pieniądze te zalegają bezczynnie na kontach i lokatach bankowych, tracąc na wartości.

Przydałyby się tu idee solidaryzmu pozwalające na sensowne zagospodarowanie tych środków ku własnemu pożytkowi i pozytkowi kraju.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content