5,3 C
Warszawa
sobota, 20 kwietnia, 2024

Jak zagłodzić Europę Środkową, czyli Niemcy wiedzą lepiej – Krzysztof Brzechczyn

26,463FaniLubię

W wywiadzie dla „Deutschlandfunk” wiceprzewodnicząca Parlamentu Europejskiego, Katarina Barley miała zapowiedzieć „finansowe zagłodzenie Polski i Węgier” za nieprzestrzeganie „europejskich wartości” i „łamanie praworządności”. Barley od wielu lat jest w czynnej polityce. W latach 2015-2017 była sekretarzem generalnego SPD, w 2017-2018 pełniła urząd ministra do spraw rodziny, osób starszych, kobiet i młodzieży, a w latach 2018-2019 – ministra sprawiedliwości.

Streszczenie wywiadu z zapowiedzią finansowego zagłodzenia Polski i Węgier trafiło na stronę internetową niemieckiego radia i wywołało oburzenie części polskiej i węgierskiej opinii publicznej. Pod jej wpływem za użyte sformułowania przeprosiła…. nie sama Barley, lecz redakcja „Deutschlandfunk” stwierdzając, że wyolbrzymiła słowa wiceprzewodniczącej PE, która mówiła tylko o zagłodzeniu finansowym Węgier. Taki tytuł wywiadu „Orban finanziell aushungern” widnieje wciąż na stronie internetowej niemieckiego radia. Faktycznie, w odsłuchanym wywiadzie przypisywane Barley słowa nie padły, lecz jego streszczenie oddaje dostatecznie wiernie jego ogólny sens, w którym nazwa naszego kraju wielokrotnie pojawia się w negatywnym kontekście.

- Autopromocja - KLIKNIJ NA GRAFIKĘ-

Przed opublikowaniem streszczenia wywiadu – na stronie publicznej instytucji jaką jest niemieckie radio – jego tekst powinien być przejrzany przez kilka przynajmniej osób. W przypadku wypowiedzi ważnych polityków dotyczących ważnych kwestii oprócz dziennikarza przeprowadzającego i najczęściej redagującego streszczenie, jest to redaktor działu, korektor oraz pracownik techniczny umieszczający tekst na stronie. Dodatkowo, streszczenie wywiadu może być akceptowane przez asystentów eurodeputowanej.

Nie wiemy jak było w przypadku tego konkretnego wywiadu. Jeżeli pominięto ogólnie przyjęte procedury redakcyjne, to widocznie uznano kwestie dotyczące Polski i Węgier za marginalne. Jeżeli je zastosowano i skrót wywiadu nie wzbudził kontrowersji, to widocznie – w dobie politycznej poprawności, walki z mową nienawiści, urabiania feminatywów od niemal wszystkich zawodów i stanowisk, wprowadzanie neutralnych płciowo zaimków i końcówek – w zapowiedzi, finansowego choćby, zagłodzenia całych narodów nie znaleziono w nim niczego niestosownego.

W późniejszym wywiadzie dla „der Spiegel” Barley nie wycofała się ze swoich słów, lecz oświadczyła, że „naszym celem jest odebranie funduszy unijnych skorumpowanemu systemowi Orbána, a nie narodowi węgierskiemu czy polskiemu”. Barley dość specyficznie pojmuje rozdzielenie władzy wykonawczej i sądowniczej, gdyż oskarża o korupcję demokratycznie wybraną władzę innego państwa i bez wyroku sądowego zapowiada wprowadzenie wobec niego sankcji.

Nie jest to zresztą odosobniony przypadek używania przez członków niemieckiej klasy politycznej przemocowego języka wobec Polski. Tak było 27 lipca 2017 r., a zatem w przeddzień rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, gdy w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung” wieloletni europoseł z CDU, a w latach 1999-2007 przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych PE Elmar Brok, narzekał: „Nie można tak po prostu wjechać czołgami do Polski” (Die EU kann nicht einfach mit Panzern in Polen auffahren), aby powstrzymać nasz kraj przed reformami wymiaru sprawiedliwości.

Można się zastanowić, jakie jest źródło owej postawy wyższości okazywanej przez niektórych przedstawicieli niemieckiego establishmentu. Gdyby słowa Barley interpretować dosłownie i rozpatrywać jedynie w wymiarze ekonomicznym, to jej dymisji winni domagać się nie europosłowie PiS, lecz niemieccy wyborcy. Środki z budżetu Unii Europejskiej, w którym udział maja wpłaty pochodzące z polskiej gospodarki w lwiej części przeznaczane są na budowę i dofinansowywanie modernizacji autostrad, linii kolejowych i lotnisk oraz budowę obiektów użyteczności publicznej. Według wyliczeń Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju w latach 2004-2019 w Polsce zrealizowano około 200 tysięcy inwestycji o wartości 675 miliardów złotych. Jednakże odwrotną stroną członkostwa Polski w UE jest otwarcie polskiego rynku wewnętrznego na produkty wytwarzane w innych krajach UE, przede wszystkim – z racji położenia geograficznego – w Niemczech. Wspomniane inwestycje infrastrukturalne ułatwiają polsko-niemiecką kooperację gospodarczą korzystną na ogół dla obu stron, nawet jeżeli płynące z niej zyski nie rozkładają się w równomierny sposób. Postulowane zatem przez Barley finansowe zagłodzenie Polski, Węgier czy innego dowolnego środkowo-wschodniego kraju Unii Europejskiej przyczyniłoby się (przez wzrost kosztów transportu ponoszonych przez niemieckie firmy) do wzrostu cen ich produktów i obniżenia konkurencyjności. Osłabienie siły nabywczej polskiego i węgierskiego społeczeństwa zmniejszyłoby rynki zbytu obu krajów, a więc wielkość niemieckiego eksportu.

Nie o kwestie ekonomiczne tutaj zatem chodzi, lecz o narzucenie krajom Europy Środkowej politycznej i ideologicznej woli Berlina, nie wprost, lecz za pośrednictwem instytucji UE. Wypowiedzi Barley można uznać za przejaw niemieckiej arogancji oraz poczucia intelektualnej oraz moralnej wyższości nad partnerami, których Niemcy uznają za politycznie, gospodarczo i kulturowo słabszych. Obecne niemieckie besserwisserstwo nie ma jednak podłoża imperialistycznego, jak w czasach Bismarcka, rasistowskiego jak w czasach Hitlera, lecz sentymentalno-moralistyczny. Niemiecka klasa polityczna jest bowiem przekonana, że naród niemiecki skutecznie przepracował problem winy za wywołanie II wojny światowej i dokonał tak gruntownego rozliczenia z faszystowską przeszłością, że osiągnął status moralnego imperium i może teraz pouczać innych.

Nie należy jednak sądzić, że Barley i Brok oraz inni eminentni przedstawiciele niemieckiego świata polityki i mediów wypowiadający się na temat Polski to ukryci kryptofaszyści negujący lekcje z przeszłości swego kraju. Wręcz przeciwnie. Jednakże pewne koleiny politycznego myślenia, takie jak np. podział na katów i ofiary, swoich i obcych, zwolenników postępu i zacofania, cywilizacyjną wyższość i niższość, kulturową dojrzałość i niedojrzałość, itp. są tak trwałe, że występują niezależnie od treści wyznawanej ideologii i poglądów politycznych.

Nie są ich świadomi nawet ci, którzy się nimi posługują. Nieoczekiwanie ujawniają się jednak przy okazji kryzysów i konfliktów.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię

Powiązane artykuły

Pozostańmy w kontakcie

26,463FaniLubię
274SubskrybującySubskrybuj
- Reklama -spot_img

Najnowsze Artykuły

Skip to content