ŚWIAT NIE USŁYSZY KRZYKU ZAMORDOWANEJ MARCHEWKI – Michał Mońko

Siedzę w budynku, który urzędnicy notują jako pustostan, a dzisiaj ów pustostan zasiedlony jest przez małolaty i starsze małolaty, zwane młodzieżą. Dawniej była tu Przychodnia Zdrowia, a dziś squatt. W tłumaczeniu z angielskiego, squatting oznacza bezprawne zajmowanie budynku albo gruntu. Squatter to po prostu dziki lokator albo ktoś, kto przyszedł na jedną noc, ale został na stałe.

0
1350

Dzikim lokatorom, czyli squatterom donikąd nie śpieszno, bo nie pracują, żyją w wolności, szkolą się w działalności rewolucyjnej i szykują się do rewolucji. Zaprawiają się w ulicznych awanturach.

Państwo, w którym wypadło żyć squatterom, nazywają państwem faszystowskim. Chcą to państwo jak najprędzej rozwalić i stworzyć republikę socjalną nowego człowieka, bezpaństwowca, bezwyznaniowca, otwartego na inżynierię społeczną. Na razie republika mieści się w pustostanie, po który wyciąga rękę śródmiejska władza. Podobnych republik jest kilka w Warszawie.

Republikanie dzielą się na anarchistów, socjalistów, komunistów – trockistów, bolszewików i antyrasistów. Wielu przylepiło do swych politycznych poglądów niektóre zasady fruterianizmu, buddyzmu i hinduizmu. Wielu działa w Ruchu Lesbijek i Gejów, w Kampanii Przeciw Homofobii, w Komunistycznej Młodzieży, w Inicjatywie Feministycznej, w Antifie, wspieranej przez organizację Antifaschismus.

Spośród wszystkich squattersów wyróżnia się grupa spod znaku LGBT, oznaczająca się znaczkami i flagami w sześciu kolorach tęczy. Kolor różowy oznacza seksualność, czerwony – światło i przyszłość, pomarańczowy – ukojenie bólu i cierpienia, żółty – słońce, zielony – więź z naturą, znak fioletowy oznacza duchowość.

Twarze squattersów pod tęczowymi flagami na Krakowskim Przedmieściu pokazała telewizja publiczna. Komentarze zwracały uwagę na skrajną indoktrynację małolatów, wypchniętych na uliczne awantury przez politycznych graczy lewicy bolszewickiej. Negatywnym przykładem indoktrynacji miała być Greta Thunberg, siedemnastoletnia Szwedka, płacząca nad losem świata.

I raptem, jakby w filmowym montażu „na ostro”, telewizja pokazała dwunastolatki i czternastolatki, ale w pozytywnym kontekście i z pozytywnymi komentarzami. Nastąpił zwrot o sto osiemdziesiąt stopni w obrazie małolatów. Czemuż to? Bo tym razem małolaty wystąpiły z poparciem ustawy o zaprzestaniu hodowli norek i trzymaniu psów na uwięzi.

Czy te dzieci znają wieś? Nie znają. Czy ten młodzieżowiec zna wieś i wie, co mówi? Nie wie. Wystarczy manifestować wyższość nad wsią, nad rolnikami. Z tą rzekomą wyższością ta dziewczynka z twarzą Grety Thunberg skontroluje wkrótce szereg gospodarstw i pouczy rolników jak maja hodować i trzymać psy.

Skąd to wywyższanie się ponad wieś? Skąd to przekonanie, że na wsi żyją ludzie drugiej i trzeciej kategorii? W suwalskich powiatach cudzoziemcy hodują setki tysięcy świń. To nie problem? W siedleckich powiatach jest ponad siedemset potężnych kurników dla milionów kurcząt. To nie problem? To smród, smuga smrodu od Bugu pod Warszawę! Polska gminna w województwach wschodnich to nie Polska B, to Polska Z.

Rolnicy? Co tam rolnicy! – mówi lider prawej lewicy czy też lewej prawicy. Wieś do roboty, a nie do polityki! Wieś na polityce się nie zna. No i prawa lewica czy też lewicowa prawica postanowiła sprawy wsi wziąć w swoje ręce. Czy jednak tym razem nie oberwie po łapach?

Prawica tuli lewicę jak żmiję, a później dziwi się, że żmija gryzie! Lewica nie zadawala się ustawą o psach i o hodowli norek. Lewica chce zmian systemowych, dąży do rewolucji socjalnej i światopoglądowej. A w małej skali, w republikach squattersów, chodzi o ochronę świnek morskich w klatkach, chodzi o mordowane kurczęta, indyki i kaczki, chodzi o dobrostan szczurów domowych i królików, użytych do reklamy dzietności kobiet.

– Czemu można trzymać w klatkach króliki, a norek nie wolno trzymać ? – pytają squattersi.

Az czego żyją, za co żyją squattersi? Nad wieczorem chodzą na targowiska i na zaplecza marketów po żywność, która „mogłaby się tam zmarnować”. W squacie żywność nie marnuje się. Za mieszkanie nie płacą, światło i wodę mają za darmo. Russel Kirk, konstytucjonalista amerykański, nazywał takich dzikich lokatorów, szermujących wolnością i prawdą, „gnijącym społeczeństwem”.

Tymczasem przez okno gnijącego społeczeństwa squattersów wleciał komar i krąży wokół mojej głowy. Próbuję go odpędzić, wymachując ręką. Moi rozmówcy radzą, żebym nie był taki agresywny wobec istoty, czyli komara. Traktuję te rady jako żarty i nagłym klapnięciem zabijam komara na swoim policzku.

Nastaje cisza, a po chwili rozlega się wrzask.

– Zabiłeś istnienie!! – krzyczy siedząca obok mnie dziewczynka.

– Zabiłeś – wtórują mieszkańcy parteru.

Nie mogę uwierzyć, że to wszystko dzieje się na jawie i próbuję żartować:

– Czy to nie był czasami Kowalski?

Moje pytanie wywołuje awanturę. Jedni squattersi chcą mnie wyrzucić na zbity pysk na ulicę. Drudzy opowiadają się za pozostawieniem mnie w squacie pod warunkiem, że zostanę oświecony, zechcę wysłuchać, o co toczy się walka z faszyzmem, z kapitalizmem i z oportunizmem na ulicach Warszawy.

Zgadzam się być oświecony, a oświeca mnie szesnastolatka z twarzą nawiedzonej Grety Thunberg. Stuknęła mnie palcem w piersi i powiedziała, że między odczuwającymi istotami nie ma drugorzędnych. Wszystkie istoty żyjące na Ziemi tworzą jedność życia. Nawet komar, niewielkie stworzenie, kiedy próbował ugryźć, nie powinien być zabity.

– A ty zabiłeś istnienie! Jesteś niedobrym człowiekiem. Wystarczył niewielki ruch, a stworzenie samo by odleciało.

– On, ten komar, zorientuje się, że jeśli odważy się wypić krew człowieka, to człowiek może odebrać mu życie – zauważył chłopiec, buddysta, anarchista i ktoś tam. – Ludzkie życie nie zajmuje specjalnie uprzywilejowanego miejsca pomiędzy innymi istotami.

Dowiaduję się, że świat nie jest stworzony tylko dla pożytku i przyjemności ludzi, ale także dla pożytku i szczęścia innych istot. Komar nie jest ani lepszy, ani gorszy od człowieka, od królika albo od psa i norki, zabijanej na futro.

Chłopiec zapewnia, że w niektórych okolicznościach człowiek – nawet minister, naczelnik państwa, premier – odrodzi się jako zwierze, a zwierze, jako człowiek. – W buddyzmie jest ahinsa, czyli zakaz szkodzenia i zabijania żywych istot.

– Wszystkie istoty posiadają życie, kochają je i nie chcą umierać.

Tymczasem anarchiści, komuniści – trockiści, antyfaszyści i antykapitaliści podnieśli temat zabijanych zwierząt na futra. Argumentują, że zwierzęta posiadają takie samo niezbywalne prawo do korzystania z Ziemi, jak istoty ludzkie. Są oburzeni, gdy mówię, że wedle profesora Kirka prawa należą człowiekowi, a zwierzęta są jedynie przedmiotem praw. Dowodzą, że zarówno człowiek, komar, norka i pies mają te same prawa.

– Władza nareszcie ugięła się – usłyszałem. – Ugnie się jeszcze bardziej!

– To początek naszej walki o prawa wszystkich istot! Nie mogą być mordowane kurczaki, norki, króliki, nawet udomowione szczury.

– A świnie?

– Świnie też nie powinny być mordowane.

Prawa wszystkich istot? To jak pogodzić prawo komara i prawo kurczaka i prawo królika z prawem człowieka? Usłyszałem, że prawa równoważą interesy ludzi i wszelkich istnień. Człowiek nie powinien zakłócać życia innych istot. Najwyższym celem człowieka powinna być nieustanna praca nad całkowitym ustaniem cierpienia wszystkich istot.

Spytałem, czy moi rozmówcy byli na wsi i znają się na rolnictwie? Roześmieli się. Wieś, rolnictwo? To, zdaniem squattersow, dziewiętnasty wiek.

– A mamy dziś który wiek? – pytają. – Holandia, Dania, kraje liberalne i lewicowe, wprowadzają swoje kraje w dwudziesty pierwszy wiek!

Squattersi w przestrzeni politycznej są skrajną lewicą, anarchistami i bolszewikami, natomiast w sferze społecznej i życia codziennego w manifestują frutarianizm, którzy występuje pod kilkoma różnymi nazwami: frukt arianizm, fruitarianie.To naprawdę ideologia, ruch społeczny, styl życia, a nie tylko sposób odżywiania.

Frutarianie są odłamem weganów (weganizm), jednak w przypadku frutarianizmu wchodzi jeszcze aspekt ochrony warzyw, które podobno odczuwają ból i cierpienie.

– Zobaczcie, co dzieje się w ogródkach! – proponuje ta z twarzą Grety Thunberg.

– Co dziej się?

– Dzieje się śmierć! Marchewki, rzodkiewki, buraczki umierają!

Frutarianie uważają, że nie tylko zwierzęta są krzywdzone, gdy są mordowane. Najbardziej krzywdzone są warzywa. Owoce frutarianie jedzą tylko te, które same spadną.

– To niesprawiedliwość, gdy marchewka jest okrutnie wyrywana! – powiadają frutarianie. – Niesprawiedliwość, bo człowiek zapanował na Ziemi i nie chce ustąpić miejsca marchewce.

Słucham i nie jestem pewien realności. Na wszelki wypadek szczypię się w pośladek. Boli. A zatem jestem w realnym świecie.

– Mordowane są marchewki! – mówi dziewczynka z twarzą Grety Thunberg.

– Śmierć marchewki jest powolna i straszna – mówią weganie. – Marchewka krzyczy. To niemy krzyk, wyrażający ból, krzywdę i niesprawiedliwość.

Frutarianie sprzeciwiają się wyrwaniu marchewki, wykopywaniu buraka, selera, pietruszki, ziemniaka, marchwi; odcinania naci pietruszki, selera; wyrywania kapusty etc. Frutarianizm pozwala na jedzenie owoców pozyskanych wyłącznie w sposób nie powodujący ich śmierci i zniszczenia rośliny, na której rosną.

– Tak, zerwiemy jabłko z jabłoni, ale to nie powoduje śmierci drzewa – mówią weganie. – Marchewki czy rzodkiewki już nie zjemy.

W jadłospisie frutariańskim dominują owoce. Frutarianie są także witarianami, to znaczy odrzucają gotowanie i inne formy obróbki termicznej owoców. Witarianie stosują dietę surową, więc produkty wchodzące w jej skład nie są gotowane bądź pieczone, a jedynie mielone, krojone, wyciskane lub suszone.

Większość frutarian rezygnuje z ziaren zbóż i orzechów uważając, iż jest to nienaturalne, ponieważ człowiek prehistoryczny nie umiał siać ani zbierać zbóż. Kwestią bolesną dla frutarian są zwierzęta.

– Na razie walczymy o los zwierząt futerkowych, także psów, kotów – mówi dziewczyna. – . Później rozpoczniemy bezwzględną walka z mordowaniem kurczaków, indyków, świń i krów. Na końcu zajmiemy się marchewkami i buraczkami. Ogródki nie mogą być miejscem zagłady marchewki.

A koszty tej rewolucji? Państwo zapłaci za hotele dla psów, hotele dla koni, hotele dla kotów i za ośrodki lecznictwa zwierząt etc. Chodzi o minimalizowanie cierpienia istot w takim stopniu, jak to jest możliwe.

Okrucieństwo, zabijanie, wyrywanie z ziemi, niehumanitarne uwięzienie czy wszelkiego rodzaju złe traktowanie powinno być prawnie zakazane, mówią squattersi. Dotyczy to także ryb, skorupiaków i innych zwierząt zamieszkujących jeziora, rzeki i oceany. O dobrostan wszelkich istot będą walczyć anarchiści, komuniści, trockiści, fruktarianie i weganie, czyli wolni ludzie w niewolnym kraju, czyli w Polsce.

Człowiek musi sprawiedliwe dzielić się Ziemią ze wszystkimi istotami, a gdy będzie tego wymagać sytuacja, niektóre istoty źle zarządzane przez człowieka, weźmie pod opiekę republika socjalna, której utworzenie zapowiadają anarchiści, bolszewicy, antyfaszyści pod tęczowymi flagami mieszkańców squattów:

– Nie będzie milczenia, gdy będą mordowane kurczaki, marchewki, króliki i komary!! Gdy w kraju będą panoszyć się faszyści, a Ziemia będzie należała do kapitalistów! Śpieszmy się działać. Bo świat nie usłyszy krzyku mordowanej marchewki!

Śmieszne? Gdy po powrocie z emigracji Lenin z dwudziestoma sześcioma towarzyszami zapowiedział w Dumie, że bolszewicy wezmą odpowiedzialność za Rosję, posłowie Dumy wybuchli śmiechem i śmiali się aż bolszewicy wzięli odpowiedzialność za Rosję.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię