Na nic muzyka, gdy publiczność głucha – Michał Mońko

Media elektroniczne obaliły bariery czasowe i przestrzenne komunikacji, staliśmy się, jak powiedział Herbert McLuhan, globalną wsią. Telegraf oddzielił komunikację medialną od transportu. Za pomocą komputera, telefonu i anteny satelitarnej można dziś przesyłać i odbierać teksty słowne, słowo i muzykę, a także przekazy ikoniczne. Nastały warunki do przesyłania szybkich informacji.

0
560

Narodził się nowy świat komunikowania. Z wielością przekazywanych i odbieranych newsów może konkurować jedynie jingiel, rodzaj niezbędnego kontrapunktu w przekazie treści, a także reklama, która jest wspólnym dla wszystkich mediów gatunkiem przekazu. Reklama zajmuje w mediach więcej miejsca niż newsy. „Ale to newsy są podstawową formą przekazu i najważniejszym elementem treści mediów elektronicznych” – powiada Robert Warren Woodruff, dziennikarz ABC News.

Odbiorcy newsów potrzebują wiadomości użytecznych, a nie tylko bliskich czasowo. Tymczasem każdy z mojej podlaskiej wsi może kliknąć pilotem i zobaczyć w telewizji, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, w co gra z Ameryką wódz Korei Północnej i z kim spotkał się prezydent RP, ale nie zawsze i nie w każdej telewizji zobaczy, co dzieje się w Sejnach nad granicą z Litwą, co w Białej Podlaskiej i w Lesku na skraju Bieszczad.

Można zatem powiedzieć, że nie brakuje newsów bliskich czasowo, ale brakuje newsów użytecznych i bliskich terytorialnie. Brakuje też newsów odpowiednio skonstruowanych i odpowiednio przekazanych. Walter Cronkite, anchor CBC, wypowiadał 124 słów na minutę, zamiast 165, nauczyciel wielu znakomitych dziennikarzy, sprawozdawca z procesu w Norymberdze, w 1974 roku, po przemówieniu prezydenta Roberta Nixona, miał 3 minuty na wygłoszenie komentarza. Ale uznał, że najlepszym komentarzem po fatalnym przemówieniu ustępującego z urzędu prezydenta, będzie tylko jedno słowo: ”Well”.

Świadomość zdarzeń, o których donoszą newsy, rodzi poczucie niepokoju albo pewności i ufności. Potrzebujemy użytecznych newsów, rozświetlających przestrzeń tu i teraz, by dokonywać słusznych wyborów, żyć jako wolni ludzie, wiązać się z innymi, określać przyjaciół i wrogów. Ale w świecie globalizacji, agresywnych i zaborczych kultur, coraz mniej jesteśmy wolni i odmienni.

System informacji krajowej zdominowany jest przez wiadomości przesyłane przez wielkie agencje informacyjne: DPA, AFP, Reuter, UPI, TASS. Newsy ze świata, głównie z Ameryki, wsparte przez produkcje przemysłu perswazyjnego, reprezentują obcy nam punkt widzenia i negatywnie wpływają na sposób naszego myślenia, na gusty i preferencje, eliminują nasze prawdziwe potrzeby. Tracimy to, co powinno stanowić o naszej tożsamości.

„Świat komunikacji z prędkością światła coraz bardziej staje się kulturową jednością” – pisze Roland Robertson, profesor na Uniwersytecie w Aberdeen.

Media elektroniczne wypluwają na antenę setki i tysiące chwytliwych produkcji, zazwyczaj sensacyjnych, rozrywkowych, handlowych. To szlam kulturowy. W tej sytuacji problemem uczciwego i profesjonalnego dziennikarstwa staje się dotarcie do prawdy.

A cóż jest prawda?” – pytał Poncjusz Piłat. Prawdziwość informacji opiera się na rozeznaniu stanu rzeczy. Prawdą jest to, co jest. Twierdził tak Arystoteles, twierdził tak św. Augustyn. Pragnienie prawdy jest tak silne, że można powiedzieć, że jest ono człowiekowi wrodzone. Kwestia prawdy dosłownej i prawdy fikcji jest dzisiaj tematem rozpraw filozoficznych i artystycznych.

Nie jest ważne, czy jest to prawda rzeczywistego wydarzenia czy prawda fikcji, bo przekazywany przykład nie jest sam dla siebie, ale dla jego znaczenia” – twierdzą postmoderniści. Podobne podejście do prawdy prezentuje wielu polityków z lewej i z prawej strony, którzy głoszą, że w życiu publicznym rzeczywistością jest postrzeganie.

Prawda fikcji jest pojęciem szerokim. Może to być zmyślony reportaż, może być nieprawdziwa treść newsa. Ale może też funkcjonować nieprawda semantyczna, wynikająca z zakłócenia stosunku znaku do oznaczonego przedmiotu. Z takim właśnie zakłóceniem prawdy mieliśmy do czynienia w czasach PRL, gdy Sejm zwany był parlamentem, choć naprawdę Sejm był tylko forum politycznej akceptacji woli KC PZPR.

Prawdę i nieprawdę przekazuje dzisiejsze dziennikarstwo. To system, generowany przez społeczeństwo, by dostarczał nowe i coraz atrakcyjniejsze wiadomości. System dziennikarstwa zawsze i wszędzie deklarował, że przekazuje prawdę, chociaż zazwyczaj przekazywał tak zwaną prawdę.

Kiedy z narodzinami demokracji zaczynała się tworzyć nowoczesna prasa, obietnica jej wiarygodności, prawdziwości, szybko stała się potężnym elementem dziennikarstwa marketingowego. Pismo Hearsta „Journal”, znane z bałamutnej sensacji, głosiło, że jest najbardziej wiarygodną gazetą w mieście.Szmirowaty „World” Pulitzera wychodził pod nagłówkiem „Accuracy, accuracy, accuracy”, czyli „Dokładność, dokładność, dokładność”.

W pierwszych dziesięcioleciach dwudziestego wieku dziennikarze zaczęli zdawać sobie sprawę z faktu, że między realizmem i rzeczywistością (realism and reality) nie można postawić znaku równości. Dokładność i prawda nie dają się łatwo porównać. Propaganda też bywa dokładna. Tuż przed drugą wojną podręczniki dziennikarstwa zaczęły kwestionować tzw. prawdziwość newsów.

Walter Lippmann w tekście „Liberty and the News” (1920) użył terminów: prawda oraz news. W roku 1922 w „Public Opinion” napisał: „Newsy i prawda nie są tym samym. Funkcją newsa jest tylko wydobycie i zasygnalizowanie wydarzenia ludziom. Funkcją prawdy jest wydobycie na światło dzienne ukrytych faktów, umieszczenie ich w relacji ze sobą i stworzenie obrazu rzeczywistości, w jakiej człowiek może funkcjonować”.

Postmoderniści negują dziś prawdę dosłowną, a teoretycy mediów kwestionują prawdę fikcji. Simon Michael Schama, brytyjski profesor na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku, autor książki „Landscape and Memory”, twierdzi, że nikt nie jest w stanie poskładać faktów w news posiadający czytelne dla odbiorcy znaczenie. Badania pokazują, że zaledwie mała część wiadomości jest odczytywana przez odbiorców prawidłowo i zgodnie z intencją nadawców. „Na nic muzyka, gdy publiczność głucha” – pisał Walter Lippmann, dziennikarz, teoretyk mediów, doradca prezydenta Roosevelta.

Simon Schama sugeruje: „Pewność całkowicie dającej się zbadać i empirycznie udowodnić prawdy jest już martwa”. Wydaje się więc, że prawda jest dla nas zbyt skomplikowana, by ją ścigać, tropić. A może nawet w ogóle nie istnieje, skoro wszyscy jesteśmy subiektywnymi jednostkami. Są to być może ciekawe argumenty, może nawet na poziomie filozoficznym ważne. Ale co z tego wynika dla dziennikarstwa?

Dzisiaj funkcjonuje infotainment, czyli dziennikarstwo widowiskowe, sensacyjne, rozrywkowe. Z pojęciem infotainmentu związany jest tabloid, oznaczający prasę brukową w poręcznych formatach, przeważnie dzienniki A-3, kolorowe, z chwytliwą grafiką nawet dla analfabetów. Tabloidy zapełniane są opisami prawdziwych albo zmyślonych wydarzeń z udziałem tzw. ludzi publicznych. Nierzadko jest to prawdziwa, dokładna, ścisła propaganda, utkana z sensacji.

Typowymi tabloidami są angielskie gazety: „Daily Mail”, „The San”, niemiecki „Bild”. Na polskim rynku mamy kilka tabloidów, a najbardziej znane to „Fakt”, „Super Ekspres”. Większość polskich tabloidów to pisma opiniotwórcze z przewagą zdjęć i grafiki. Tego rodzaju pisma nie przekazują wiadomości, które można nazwać newsowymi, drukują teksty ideologiczne, służące zwiększaniu nakładu i maksymalizacji zysku wydawcy.

Bohaterami dziennikarstwa ideologicznego i rozrywkowego są przede wszystkim sami dziennikarze, którzy najczęściej są mniej lub bardziej przychylni dla niektórych opcji politycznych, dla konkretnych polityków i biznesmenów. Funkcjonuje nawet pojęcie media bias (przychylność mediów). Cóż więc oznacza stwierdzenie, że obowiązkiem dziennikarza jest prawda?

Zazwyczaj wszelkie próby odpowiedzi na to pytanie kończą się niczym. Konwersacje na temat prawdy nie są z reguły osadzone w rzeczywistym świecie. Dyskusje na temat, czy istnieje prawda, dominują w filozofii, w semantyce, a nie w dziennikarstwie. Wydaje się, że przyczyną braku odpowiedzi na pytanie o prawdę jest to, że sami dziennikarze mają mętne pojecie na temat tego, czym jest prawda.

Dziennikarstwo z natury jest praktyczne i reakcyjne (reagujące), nie zaś filozoficzne i retrospektywne. Wyjaśnienia na temat tego, jak się dochodzi do prawdy, to krótkie i szybkie odpowiedzi, udzielane w wywiadach, w wystąpieniach albo co gorsze – w sloganach marketingowych. Są to zwykle jakieś surowe metafory. Thomas John Brokow, były anchor NBC, mówi: „Dziennikarstwo to odbicie namiętności dnia albo cokolwiek, co jest danego dnia najbardziej newsowe”.

Prawda dziennikarska jest czymś więcej niż samą tylko dokładnością, ścisłością (accuracy). „To jest proces porządkowania, selekcji, odrzucania, które odbywa się między początkową opowieścią, a reakcją publiczności, twórców newsów, dziennikarzy” – powiada Dan Rother, anchor CBS. Fundament dziennikarstwa, bezinteresowne podążanie za prawdą, jest tym, co odróżnia dziennikarstwo od innych form komunikowania.

Sędziowie prowadzą procesy i wydają wyroki: winny – niewinny. Uczymy dzieci zasad postępowania, fizyki i biologii. Wszystkie te prawdy, nawet prawa nauki, podlegają rewizji i weryfikacji. „I do tego właśnie powinno dążyć dziennikarstwo, do praktycznej czy też funkcjonalnej prawdy, która może być zweryfikowana” –twierdzi Peter Jennings, anchor ABC. Dziennikarstwo zbudowane jedynie na dokładnych faktach zawodzi, bo już sama dokładność może być wypaczeniem.

Jack Fuller, w swojej książce „News values”, pisze, że są dwa testy na prawdę: jeden to zgodność, odpowiedniość, harmonia (correspondence), drugi to związek logiczny, powiązanie, spójność myśli poprzez którą wyrażany sąd nie może być sprzeczny względem sądu przyjętego wcześniej (coherence). Owe testy przekładają się na bezpośrednie ukazywanie faktów i nadawanie im sensu.

Fuller twierdzi, że koherencja musi być ostatecznym testem dziennikarskiej prawdy. „Ludzie nadal wierzą w znaczenie, chcą całościowego obrazu, nie jego części. Są zmęczeni spolaryzowaniem dyskusji”. Powszechny dostęp do kanałów komunikacyjnych, rozwój blogowania, dziennikarstwo interpretacyjne, wyjaśniające i talk programs na żywo niosą zagrożenia dla prawdy, bo stanowią dziennikarstwo odrzucające weryfikację.

Dokładność jest podstawą, fundamentem, na którym wszystko, co składa się na przekaz, jest budowane. Jeśli fundament jest błędny, wszystko inne też jest wadliwe, zauważa Charles Gibson, kotwica World News TV ABC, gospodarz programu Good Morning Ameryka. Przerzucanie się błędnymi danymi w rozmowie studyjnej nie przekazuje informacji, a tylko zaognia, ujawnia uprzedzenia i prowadzi donikąd.

A zatem należy rozumieć dziennikarstwo jako niełatwy proces prowadzący do prawdy. To rozbudowywana w czasie podróż w stronę zrozumienia, że nie będzie to prawda w sensie absolutnym, filozoficznym. Nie będzie prawda matematycznego równania. Dziennikarstwo musi podążać za prawdą, o której ks. Tischner powiedział: „Jest prawda, tyz prawda i gówno prawda”.

W roku 1947 Hutchison Commission, pracująca przez lata nad konstrukcją dokumentu określającego obowiązki dziennikarzy, przestrzegała przed publikowaniem relacji, które mogą być „faktograficznie korekt, ale faktycznie nieprawdziwe”. Komisja stwierdziła: „Nie wystarczy zrelacjonować fakt prawdziwie. Trzeba jeszcze potem zrelacjonować prawdę o fakcie”. Dotyczy to przede wszystkim kontekstu, w którym zaistniał fakt.

Gdy z oficjalną wizytą przybył do Nowego Jorku anglikański biskup C., otoczyła go na lotnisku grupa dziennikarzy. Jeden z nich zapytał biskupa, czy zamierza odwiedzić nocne lokale Nowego Jorku. „A czyż w Nowym Jorku są nocne lokale?” – zażartował biskup. Następnego dnia, na pierwszych stronach gazet, ukazały się artykuły, które w tytułach mówiły, że pierwsze zdanie biskupa, wypowiedziane na lotnisku, było pytaniem, czy w Nowym Jorku są nocne lokale.

Brak kontekstu, oprócz braku bliskości terytorialnej i użyteczności, jest też głównym mankamentem newsów w polskich mediach elektronicznych.

Dziennikarstwo egzystuje w kontekście społecznym, politycznym i kulturowym, i musi uwzględniać te konteksty. Publiczność chce otrzymywać newsy godne zaufania, a zatem relacje dokładne, użyteczne, bliskie czasowo, tematycznie i terytorialnie. To procedury i procesy umożliwiające dochodzenie do tego, co można nazwać „funkcjonalną prawdą”.

A więc news nigdy nie jest jednym punkt widzenia, nie jest relacją jednego świadka. News jest zawsze prawdą kilku punktów widzenia, prawdą kilku świadków bądź uczestników wydarzenia.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię