Targowica – Michał Mońko

Targowica nie jest tylko historią, jest dniem dzisiejszym Polski. Jest synonimem zdrady Narodu i Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Targowica zawsze szła pod sztandarami zdrady i reprezentowała obce interesy. Sztandary zmieniały się, ale obce interesy, mimo upływu czasu, pozostawały obcymi interesami.

0
1590

Przywódcy zdrady z czasów króla Augusta Poniatowskiego i carycy Katarzyny II mieli swoich odpowiedników w czasach Juliana Marchlewskiego i Lenina. W czasach Bolesława Bieruta i Józefa Stalina. W czasach Wojciecha Jaruzelskiego i Breżniewa. Mają także swoich odpowiedników w czasach III RP.

Targowica stała się nocą z 27 na 28 kwietnia 1792 roku w… Petersburgu, a nie w miejscowości Targowica w dobrach Potockich. Oto kilku polskich renegatów, nazwanych przez biskupa Woronicza jurgieltnikami, zawiązało z inicjatywy Katarzyny II konfederację generalną koronną, kwestionującą postanowienia konstytucji 3 maja.

Zdrajcy przenieśli się z Petersburga do Targowicy na Kresach i tam kłamliwie ogłosili, że nocą z 18 na 19 maja 1792 podpisali akt konfederacji generalnej, nazwanej wkrótce Targowicą.

Przywódcy Konfederacji Targowickiej, magnaci kresowi – Szczęsny Potocki, Michał Sapieha, Ksawery Branicki, Seweryn Rzewuski, Szymon i Józef Kossakowscy – nazywali twórców konstytucji majowej uzurpatorami i naiwnie wierzyli, że zawiązanie konfederacji nie posłuży Rosji za pretekst do zbrojnej interwencji w Rzeczypospolitej i do dokonania kolejnego rozbioru Polski.

Tekst aktu konfederacji napisał generał rosyjski, Wasilij Stiepanowicz Popow, szef kancelarii księcia Grigorija Potiomkina, głównego faworyta cesarzowej Katarzyny II. Popow pochodził z Popowa nad Bugiem i nazywał się wcześniej Popowski herbu Pobóg. Książę Potiomkin sypiał z żoną gen. Popowa i spłodził mu syna, Pawła Wasiliewicza Popowa.

Gdy w połowie 1792 roku doszło do wojny polsko-rosyjskiej, Stanisław August Poniatowski, za pośrednictwem podkanclerza litewskiego Joachima Chreptowicza, rozpoczął potajemne negocjacje z posłem rosyjskim, Jakowem Bułhakowem, w spawie warunków „ułożenia się” z Rosją.

Negocjacje skończyły się tym, że poseł rosyjski, stosownie do instrukcji kanclerza Imperium Rosyjskiego, Iwana Andrejewicza Ostermanna, z niemieckiego domu Heinricha Johanna Ostermanna, zredagował i dał królowi do podpisu akt przystąpienia króla do Konfederacji Targowickiej. To oznaczało tylko jedno: drugie rozbiory Polski.

Na okoliczność zawiązania przez polskich renegatów Targowicy, arcybiskup Jan Paweł Woronicz (1757-1829), późniejszy Prymas Polski, napisał poemat „Przekleństwo rzucone na targowiczan”. Ale… Ten sam Jan Paweł Woronicz koronował w 1829 roku cara Mikołaja I na króla Polski. Uroczystość odbyła się w Sali Senatorskiej Zamku Królewskiego, a następnie w Katedrze Warszawskiej.

Katarzyna II, zwana przez Woltera Semiramidą Północy, a przez renegatów gwarantką polskiej wolności, pilnowała, żeby Rzeczypospolita była słaba i wciąż słabsza pod kuratelą wojsk rosyjskich.

„Za dowód, jaki w Polsce panuje nastrój umysłów, służy wyznanie znaczących członków przysłanej tu delegacji konfederackiej – pisała caryca Katarzyna II do ambasadora Jakuba Siewersa, z pochodzenia Niemca, autora tekstu: „Jak doprowadziłem do drugiego rozbioru Polski”.– Skoro wojska rosyjskie ustąpią z Rzeczypospolitej, wszystko, zaprowadzone pod ich osłoną w mgnieniu oka zostanie wywrócone… Wziąć należy pod uwagę niestałość narodu polskiego… Przychodzimy do przeświadczenia, że nie możemy w nim mieć sąsiada spokojnego i bezpiecznego dopóty, dopóki nie będzie on doprowadzony do zupełnej bezsilności i niemocy”.

W roku 1794 ambasadorem rosyjskim w Warszawie, faktycznie zarządcą Polski, został Osip Igelström, z domu Otto Heinrich Igelström. To on zajmował się Polską jako masą upadłościową po trzecim rozbiorze. On wyprawiał polskiego króla Stanisława Augusta Poniatowskiego do Petersburga. Tam król abdykował i w 1797 zamieszkał w dawnym pałacu otrutego przez carycę Pawła III. Wkrótce, bo już następnego roku, król Staś podzielił los cara Pawła, odchodząc na tamten świat.

Przeszło sto dwadzieścia lat później bolszewicy rozstrzelali carską rodzinę i ustanowili sowiecka władzę. Ale nie zmienił się stosunek Rosji do Polski.

W czasie wojny polsko – bolszewickiej zawiązał się Komitet Rewolucyjny pod nazwą Polskiego Biura przy KC RKP (b) w Moskwie. Stamtąd, pancernym pociągiem, Komitet przeniósł się do Białegostoku. Tam rzekomo został napisany, wydrukowany i ogłoszony „Manifest do polskiego ludu roboczego miast i wsi”.

W rzeczywistości bolszewicki manifest został napisany przez Feliksa Dzierżyńskiego w Moskwie na początku lipca 1920 roku, a wydrukowany 30 lipca w zajętym przez bolszewików Wilnie. Z inicjatywy Lenina i Trockiego, powstał rząd Republiki Polskiej pod nazwą Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski w składzie: Julian Marchlewski – przewodniczący, Jakub Hanecki – wiceprzewodniczący, Feliks Dzierżyński – sekretarz i kilku członków TKRP.

Targowica powtórzyła się ćwierć wieku później, tym razem z inicjatywy Stalina powstała organizacja pod nazwą PKWN. Renegaci, występujący pod nazwą PKWN, odrzucili konstytucję z 1935 roku, nazywając ją bezprawną. Zakwestionowali też legalność rządu w Londynie.

Historiografia czasów PRL głosiła, że Manifest PKWN, zwany też Manifestem Lipcowym, został ogłoszony 22 lipca 1944 w Chełmie. W rzeczywistości Manifest PKWN został zadiustowany i zatwierdzony przez Stalina w Moskwie 20 lipca 1944 roku. Następnie podpisali go przedstawiciele PKWN: przewodniczący Edward Osóbka-Morawski, wiceprzewodnicząca Wanda Wasilewska i Andrzej Witos, brat Wincentego.

W dniu 22 lipca 1944 roku Manifest PKWN został upubliczniony nie w Chełmie, ale w Moskwie, na antenie Radia Moskwa. Druk pierwszej wersji Manifestu odbył się w Moskwie, a nie w Lublinie, jak głosiła komunistyczna propaganda.

Zarówno targowiczanie z roku 1792, jak i targowiczanie z roku 1944, wspierani przez wojska rosyjskie, dążyli do unicestwiania swoich przeciwników, czyli Polaków. Targowiczanie czasów Katarzyny II rugowali swych przeciwników z majątków, zsyłali ich na Syberię, niekiedy karali „gardłem”. Niszczyli reformy Konstytucji 3 maja, odrzucając monarchię konstytucyjną, oskarżali twórców konstytucji o… cynizm i zakłamanie.

Targowiczanie z roku 1944 szli śladami targowiczan z roku 1792. Podpisywali dokumenty rozbioru Polski, zredagowane w Moskwie. Osóbka Morawski podpisał w Moskwie porozumienie z rządem sowieckim o oddaniu Polski pod jurysdykcję armii czerwonej i NKWD. Stało się to 26 lipca 1944 w Moskwie.

Na podstawie aktu o granicy Polska traciła na rzecz Sowietów niemal połowę swego przedwojennego terytorium.

Gdy nad wieczorem 27 sierpnia członkowie PKWN wjeżdżali do Chełma, zastając tam administrację AK, Osóbka Morawski podpisywał w Moskwie tajne „Porozumienie między PKWN a rządem ZSRS o polsko – sowieckiej granicy”. Porozumienie to zostało odtajnione dopiero w 1967 roku.

„My podajemy, że PKWN powstał w Chełmie i że 22 lipca tam drukowaliśmy Manifest – pisze Osóbka Morawski. – To takie małe niewinne kłamstwo. Chodziło o to, żeby ładnie wyglądało, że to na polskiej ziemi powstał Manifest i PKWN. Nawet co roku pokazują drukarnie i drukarza, a ja śmieję się w kułak” (Edward Osóbka-Morawski, Niczego nie zaprzepaściliśmy, Kontakt (Paryż), nr 9 (17), 1983).

Zainstalowanie się PKWN w Chełmie, a następnie w Lublinie rozpoczęło walkę z AK i z innymi organizacjami niepodległościowymi. Na początku zbrojnym ramieniem PKWN było NKWD.

Na progu PRL i później redagowaniem ważnych dokumentów dla Polski, jak za czasów carskich, zajmowali się rosyjscy propagandziści, trzymający władzę na Kremlu. Nawet konstytucja PRL była redagowana w Moskwie i nawet godło, hymn i barwy narodowe zależały od kiwnięcia palcem przez Stalina.

Zaczęło się od tego, że 3 listopada 1950 roku Bolesław Bierut pojechał do Soczi, gdzie przedstawił Stalinowi ogólną koncepcję konstytucji PRL, napisanej przez Bieruta, Osóbkę Morawskiego, Hilarego Minca, Julię Brystygierową i innych renegatów. Komuniści proponowali odrzucenie tradycyjnych symboli Rzeczypospolitej i nazwanie państwa Polską Republiką Socjalistyczną.

Stalin był za zachowaniem Mazurka Dąbrowskiego, za pozostawieniem białego orła i biało-czerwonej flagi i za nazwą Polskiej Rzeczypospolitej. Bierut, zaopatrzony w wytyczne Stalina, wrócił do Warszawy, gdzie przygotowano projekt konstytucji. Na jesieni 1951 roku projekt konstytucji został przesłany Stalinowi. Ten zgłosił do projektu niemal 50 poprawek, które Bierut przetłumaczył i wprowadził do tekstu.

Targowica nierozliczona i nieukarana powtórzyła się w bliskich nam czasach Solidarności, ale Prymas Polski nie napisał „Przekleństwa na targowiczan Jaruzelskiego”. Zacznijmy od powtórzenia faktów. W ostatnich dniach sierpnia i na początku września 1980 roku władze PRL podpisały porozumienia w Szczecinie, Gdańsku i Jastrzębiu. Ale nie zamierzały tych porozumień przestrzegać.

Już w dzień po podpisaniu porozumienia w Jastrzębiu, czyli 4 września, w tajemnicy przed społeczeństwem, władze przygotowują się do stłumienia rodzącej się Solidarności. Powstaje tzw. telewizja zapasowa w bunkrze pod dowództwem lotnictwa przy ulicy Żwirki i Wigury w Warszawie. Szefem telewizyjnego bunkra zostaje Włodzimierz G., dyrektor w Telewizji Polskiej. Tworzona jest lista działaczy Solidarności, przewidzianych do internowania w stanie wojennym.

Na jesieni, 26 listopada 1980 roku, na posiedzeniu Biura Politycznego, zapada decyzja o przyspieszeniu wprowadzenia stanu wojennego. Szef Sztabu Generalnego zobowiązany do natychmiastowego przystąpienia do pracy. Niespełna dwa tygodnie później, 6 grudnia 1980 roku, wraca z Moskwy Stanisław Kania, I sekretarz KC PZPR, który na posiedzeniu Biura Politycznego informuje, że towarzysze radzieccy ponaglają towarzyszy polskich, by szybciej wprowadzili stan wojenny.

Komuniści wytwarzają stan napięcia i zamętu – z jednej strony apeluje o spokój, a z drugiej prowokują zamieszki, bijatyki z milicją etc. To ma być uzasadnienie planowanego stanu wojennego. Gdy w lutym 1981 roku Wojciech Jaruzelski zostaje premierem i ogłasza apel o „100 dni spokoju”, sprowadzony z Warszawy oddział specjalny milicji pacyfikuje w Bydgoszczy zebranie działaczy Solidarności.

W piątek 21 sierpnia 1981 roku wylatuje do Moskwy na spotkanie z tamtejszym KGB, płk Tadeusz Kwiatkowski, dyrektor Biura Śledczego MSW. Pułkownik Kwiatkowski zleca sowieckim towarzyszom druk 25 tysięcy obwieszczeń o wprowadzeniu stanu wojennego na terytorium Polski. Druk obwieszczeń odbywa się na Łubiance w Moskwie.

Paczki z obwieszczeniami po 500 sztuk, o łącznej wadze 6 ton, mają być przetransportowane przed 4 wrześniem do Warszawy. Trzeciego września wylatują do Moskwy funkcjonariusze Komitetu Obrony Kraju, którzy 4 września zabierają obwieszczenia na pokład Iła 18. Przewożą je do Warszawy i umieszczają w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. W operacji tej bierze udział nieznany z nazwiska pułkownik MSW, o którym funkcjonariusze KOK mówią: „Towarzysz Zdzisław”.

W październiku 1981 roku, gdy Wojciech Jaruzelski zostaje I sekretarzem KC PZPR, czyli jest nieformalnym dyktatorem Polski, następuje przyśpieszenie przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego. Siedem dni przed wprowadzeniem stanu wojennego, 5 grudnia 1981, na naradzie RWPG w Pradze, gen. Wojciech Jaruzelski prosi Breżniewa, by ten zagroził Polsce interwencją zbrojną, co mogłoby być usprawiedliwieniem decyzji Jaruzelskiego o rozwiązaniu konfliktu własnymi siłami.

Breżniew nie tylko odmawia grożenia Polsce, ale dwa dni później, 9 grudnia, doprowadził do wydania oświadczenia przez KC KPZR, że sowieckiej interwencji w Polsce nie będzie. Oświadczenie podpisali: Leonid Breżniew, Michaił Susłow i Jurij Andropow.

Tydzień przed Bożym Narodzeniem gen. Wojciech Jaruzelski wprowadza stan wojenny „na terytorium całego kraju”. Na ulicach pojawiają się oświadczenia Rady Państwa, rzekomo wydrukowane w Warszawie o północy z 12 na 13 grudnia. Stan wojenny zabija jawnie i skrytobójczo co najmniej 130 osób. Niepoliczalna jest liczba śmierci, spowodowana wyłączenie telefonów, co zahamowało pracę kartek pogotowia ratunkowego i szpitalnych oddziałów ratujących życie.

Można powiedzieć, że to Polacy zgotowali Polakom ten los. Zgotowali Targowicę w 1792. Zgotowali Targowicę w 1920. Zgotowali Targowicę w 1944. Zgotowali Targowicę w 1981/1982.A dzisiaj? Opozycja zachowuje się dzisiaj tak, jak zachowywali się kolaboranci komunistyczni w 1920. Jak zachowywał się Osóbka Morawski w 1944.

Renegaci, odziani w szaty opozycji, raz po raz sprowadzają na Polskę już nie obce wojska, ale obce sądy, obce komisje i komitety. Naprawianie Polski spotyka się z totalnym oporem dzisiejszej Targowicy, skupiającej wszelkiej maści kolaborantów.

„Jest w nas potencjał wielkości i jest potencjał małości – mówił Józef Piłsudski w listopadzie 1918 w Lublinie. – To wynika z tego, że istnieją tuż obok siebie dwie Polski. A jeżeli istnieją dwie Polski, to muszą też istnieć dwa narody Polaków… Jeden to naród patriotów, drugi – naród kolaborantów”.

Kolaboranci potrzebowali trzydziestu lat ‘nie w pełni wolnej” Polski, żeby rzucić się do gardła Polaków. Nie ponieśli żadnej kary za komunistyczne zbrodnie, za mordowanie najlepszych synów Narodu, za sądy doraźne i morderstwa bez sądów, za odebranie Polskom wolności. Należało słuchać ministra sprawiedliwości Litwy, który ostrzegał: „Zbrodnia nieukarana odżywa”.

No i właśnie nieukarana zbrodnia komunistycznych sprzedawczyków odżyła i paraliżuje Polskę jadem nienawiści.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię