Racjonalny ustawodawca powrócił?

W poczynaniach Ministerstwa Sprawiedliwości widać chaos. Najpierw wprowadzono rozprawy online, by usunąć je w projekcie przesłanym do Sejmu i… przywrócić w autopoprawce. Ważne, że o ile MS znów nie zmieni zdania, prawo do sądu będzie przywracane pomimo panującej epidemii, gorzej z e-doręczeniami - piszą adwokaci Grzegorz Prigan i Karol Pachnik.

0
748

Zgodnie z projektem mają zacząć biec na nowo wstrzymane i zawieszone biegi terminów, tak procesowych jak i prawa materialnego. Większość spraw cywilnych będzie mogła zostać zakończona, a jedynie zdecydowana postawa rzekomego wykluczenia elektronicznego jednej ze stron, będzie mogła doprowadzić do opóźnienia rozpoznania sprawy. Generalnie, tak jak od początku postulowaliśmy, sądy będą mogły dokończyć wszystkie sprawy, które da się osądzić na posiedzeniach niejawnych, po odebraniu stanowisk stron i braku sprzeciwu, a resztę w wyniku wideo-rozpraw. Co więcej, wideorozpraw opartych na braku konieczności przebywania stron w budynku sądu. 

Szybkie kończenie spraw nadających się do rozstrzygnięcia
W sprawach, gdzie przeprowadzono postępowanie dowodowe w całości będzie można sprawę zamknąć na posiedzeniu niejawnym i wydać wyrok, po odebraniu od stron stanowisk na piśmie. 

Sprawy apelacyjne będą także rozstrzygane na bieżąco, chyba że strona będzie wniosła o przeprowadzenie rozprawy, a wtedy odbędzie się ona on-line. To samo dotyczyć będzie sądów administracyjnych w tym sensie, że rozprawy będą mogły pod pewnymi warunkami być zastąpione posiedzeniami niejawnymi, a rozprawy będą przeprowadzone on-line. Warto też przypomnieć, niezależnie od zmian legislacyjnych, że w procedurze cywilnej nadal obowiązuję art. 148(1) kpc.

E-doręczenia bardziej wygodne dla sądu niż dla stron
Zgodnie zapisami projektu komunikacja z sądem będzie mogła odbywać się w dwie strony za pomocą platformy ePUAP, natomiast sąd będzie mógł jeszcze dodatkowo doręczyć stronom pisma za pośrednictwem portalu informacyjnego oraz na adres poczty elektronicznej, o ile strona postępowania właśnie ten adres poczty wskazała sądowi do komunikacji. Dla stron wykluczonych cyfrowo skopiowano rozwiązanie z sądów administracyjnych i dla nich sąd wydrukuje za opłatą dokumenty i prześle je tradycyjną pocztą, niestety za opłatą o 100 proc. wyższą niż obecnie przed sądami administracyjnymi, a projektowano opłatę o 300 proc. wyższą. 

Urzędnicy MS nie zauważyli, że wprowadzają rozwiązanie dla wszystkich sądów i tym samym w czasie epidemii podnoszą opłaty przed sądami administracyjnymi. Martwi też zapis, że „sąd może” wysyłać pisma elektronicznie, kiedy strona o to wystąpi. Tutaj nie powinno być miejsca na uznaniowość. Kiedy strona oczekuje komunikacji elektronicznej, pisma powinny być wymieniane w ten sposób. Ponadto nie wprowadzono doręczeń elektronicznych między pełnomocnikami, ani nie skopiowano rozwiązania ze spraw sądowoadministracyjnych, co powoduje, że i tak będą musieli udać się do okienka pocztowego, a placówki pocztowe poza godzinami dla seniorów przyjmują tylko przez 4h dziennie. Pisząc na szybko nowelę, twórcom umknęło, że wysłanie pisma elektronicznie w sprawach sądowoadministracyjncyh anuluje konieczność wysyłki odpisów do profesjonalnych pełnomocników. Fikcja doręczenia będzie sporna i będą występowały liczne głosy jej krytyki, ale w sądach obecnie jesteśmy na etapie kryzysu spowodowanego epidemią i jest to jedyna słuszna droga, aby utrzymać prawo do sądu dla obywateli.

Walka z lichwą – oczko w głowie resortu sprawiedliwości
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że pomysł na ograniczenie wyegzekwowania wierzytelności z posiadanej przez dłużnika nieruchomości przeznaczonej na cele mieszkaniowe, gdy jego wierzytelność nie jest większa niż 5 proc. wartości nieruchomości, jest trafny. Niestety jego wdrożenie przy przyjęciu przepisu w zaproponowanym brzmieniu posiada jest niemożliwe do praktycznej realizacji i w ogóle może zablokować egzekucję z nieruchomości, gdy szacunkowo na oko wartość długu nie przekroczy 10-15 proc. wartości nieruchomości. 

Po pierwsze, dlatego, że suma oszacowania pojawia się dopiero po opinii biegłego, a zatem po zleceniu egzekucji przez wierzyciela i opłaceniu przez niego zaliczki na biegłego. A zatem wierzyciel nie może jej znać przed decyzją o skierowaniu egzekucji do nieruchomości i z tego powodu przepis ten może pozostać „martwy”. Po drugie, gdyby nawet zlecić egzekucję komornikowi to, gdy okaże się, że suma oszacowania w porównaniu do wysokości należności głównej nie pozwala na egzekucję, komornik z urzędu umorzy postępowanie z tego składnika majątku i obciąży wierzyciela 5 proc. opłatą. Taki scenariusz z pewnością „ostudzi” wierzycieli i „zamrożenie” egzekucji będzie szersze niż projektuje ustawodawca. Idąc dalej projektowany przepis niepotrzebnie powtarza truizmy uregulowane już w kodeksie, że to wierzyciel kieruje wniosek o wszczęcie egzekucji z nieruchomości. 

Wydaje się zatem, że idea jest słuszna, ale miernik mający ograniczyć egzekucję został wadliwie dopasowany.
Mamy także, jeszcze jedną zasadniczą uwagę do projektowanego przepisu, a mianowicie, o ile intencją ustawodawcy jest ochrona nieruchomości służących zaspokojeniu potrzeb mieszkaniowych i dlatego wierzyciele nie mogą swojego długu z nich egzekwować, to dlaczego większe uprawnienie otrzymuje Skarb Państwa i egzekucja wynikająca z wyroku karnego? 

Co więcej, dlaczego obowiązek naprawienia szkody z wyroku karnego, ma posiadać wyższy priorytet niż wierzytelność wynikająca z tej samej podstawy faktycznej i prawnej ale zasądzona wyrokiem cywilnym? Nie od końca jasna jest tutaj wola ustawodawcy. Nadto jeżeli już egzekucja ma być przeprowadzana z nieruchomości za zgodą dłużnika lub za zgodą sądu, niech władzy sądowej podda się także w tym zakresie także Skarb Państwa i należność wynikające z wydanego wyroku karnego. Niezrozumiale jest preferowanie Skarbu Państwa podmiotowo i wierzytelności zasądzonych wyrokiem karnym. Co więcej, nie wiadomo jaka jest definicja należności wynikającej z wyroku karnego, czy to tylko koszty, czy też zasądzony np. dla pokrzywdzonego obowiązek naprawienia szkody? 

Sprzeciw budzi też praktyczne wyłączenie umów przewłaszczenia na zabezpieczenie, zamiast szczegółowego uregulowania zapisów tej umowy. Ministerstwo chce zakazać przewłaszczeń na zabezpieczenie i promuje to jako walkę z lichwą. A tymczasem pozostawia dłużników z wysokimi odsetkami i kosztami kredytów (zgodnie z prawem koszty pozakodeksowe mogą wynosić 100 proc. wielkości kredytu). Wierzyciel złoży wniosek o egzekucję z nieruchomości, dłużnik i tak straci mieszkanie, tylko poniesie jeszcze koszty egzekucyjne. Ale o takich rzeczach na konferencjach prasowych lepiej nie wspominać. Podpowiadamy, że prawdziwa walka z lichwą powinna odbyć się na kanwie prawa cywilnego, a nie karnego, bo wtedy będzie naprawę skuteczna.

Autorzy:
Grzegorz Prigan,
Karol Pachnik

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię