Słowa i Honor – Albert Łyjak

Co nam hańba, gdy talary/Mają lepszy kurs od wiary!/Wymienimy na walutę/Honor i pokutę! (Jacek Kaczmarski) SŁOWA I HONOR Słowa rzekomo nic nie kosztują, mylą się jednak ci, co tak sądzą. Coraz częściej spotykamy się z politykami dla których danie słowa czy honor są pustymi frazesami.

0
666

Nie ma prawa sprawować władzy ten, kto zauważywszy błędy, grzechy, przestępstwa – nie reaguje –powiedział Donald Tusk w 2009 r.

Jak ważne są dla polskiego premiera te słowa, pokazał w niedawnej aferze Amber Gold (ze swoim synem w tle). Nie reagował przez kilka lat. Wszystkie słowa i obietnice Tuska, a szczególnie te ogłoszone 23 listopada 2007 roku w czasie sejmowego exposé okazały się  niewarte funta kłaków. Prześledźmy niektóre z nich.

Wszystkim Polakom będzie się żyło lepiej.

Polska miała być krajem mlekiem i miodem płynącym.  Zielona wyspa, druga Irlandia – to tylko niektóre polityczne i propagandowe przekazy, które nie odzwierciedlają rzeczywistości, tak jak kiedyś nie odzwierciedlały odwołania do „drugiej Japonii”. Tworzą prawdę tylko iluzoryczną.

Nie ma wątpliwości, żyje nam się źle, każdy to odczuwa. Droga jest żywność, niszczący fiskalizm, mocno zawyżone wszelkie opłaty miejskie, coraz większe bezrobocie, rośnie liczba ludzi emigrujących za chlebem. Wszyscy co roku tracimy i ubożejemy. Statystyki tego w pełni nie odzwierciedlają, np. NBP ma wyjątkową metodę liczenia inflacji: liczy inflację bazową bez cen żywności i energii, czyli najistotniejszych dla Polaków elementów drożyzny.

Już wkrótce Polacy zaczną wracać z emigracji, bo praca tu będzie się opłacać….

Czy Polacy wracają z emigracji? Jest wręcz odwrotnie, lawinowo rośnie liczba tych, którzy wyjeżdżają. Z reguły są to ludzie młodzi, często świeżo upieczeni absolwenci, dla których tutaj, w Polsce nie ma pracy i perspektyw. Wskutek emigracji zarobkowej liczba Polaków mieszkających w kraju, na podstawie spisu powszechnego, zmniejszyła się w ostatnich latach o ponad milion osób. Demografowie alarmują, uważając, że to gigantyczne uchodźstwo, jest największym ubytkiem demograficznym po II wojnie światowej. Na domiar złego Polacy nie chcą już wracać.

Rząd zapewni gwarancję niezakłóconych dostaw nośników energii po akceptowalnych cenach.

Miał być to najważniejszy element bezpieczeństwa gospodarczego państwa. Jednak już w grudniu 2008 roku Donald Tusk podpisał w Brukseli absurdalny pakiet klimatyczno-energetyczny, w dodatku w postaci skrajnie dla Polski niekorzystnej, przyjmującej jako rok bazowy dla redukcji emisji CO2 rok 2005 zamiast planowanego wcześniej roku 1990.

Spowodowało to podwyżki energii elektrycznej. Jeżeli dodamy do tego bardzo mocne zużycie istniejących sieci energetycznych, szacowane  na 70% i zużycie bloków energetycznych (ponad połowa liczy sobie ponad 40 lat), to bądźmy pewni, że ceny będą nadal drastycznie rosły.

Podstawowym problemem ochrony zdrowia jest realna dostępność świadczeń zdrowotnych.
Musimy pokonać zmorę wielomiesięcznego oczekiwania przez pacjentów na poradę lub zabieg.

Stan naszej służby zdrowia każdy zna. Kolejki do lekarzy, czekanie latami na zabieg, np. na wszczepienie endoprotezy czeka się prawie 9 lat. Wielomilionowe długi szpitali, ograniczony dostęp do lekarzy specjalistów,  totalna porażka z ustawą refundacyjną. Co rusz media opisują kolejne przypadki odmowy, leczenia osób chorych na raka. Odmawia się chemioterapii, bo skończyły się pieniądze zakontraktowane przez narodowy Fundusz Zdrowia.

Musimy przeznaczyć część przychodów z prywatyzacji na istotne cele dla obywateli, w szczególności na Fundusz Rezerwy Demograficznej, nazywany przez nas „bezpieczną emeryturą”.

 W 2009 r. rząd zobowiązał się do przekazania do FRD 40% wpływów z prywatyzacji. Jednak w roku 2010 do Funduszu wpłynęło znacznie mniej, dokładnie tylko 4%, tj. około 800 mln zł. Co się stało z resztą? Pozostała kwota, 7,5 mld. zł., została przeznaczona na łatanie dziury budżetowej. W roku 2011 ponownie zmniejszono środki z Funduszu o 4 mld zł, a plany przekazania kolejnych środków z prywatyzacji mocno ograniczono. Zamiast 6 mld przekazali 2 mld zł. W roku 2012 nastąpił kolejny skok na kasę Funduszu, minister Rostowski zamierza zabrać kolejne 3 mld. zł. na łatanie dziury budżetowej.

Fundusz i podwyższenie wieku emerytalnego do 67. roku życia miały zapewnić wypłacalność emerytur na kilkadziesiąt lat, co jest niezwykle ważne w perspektywie zbliżającego się niżu demograficznego.

Dług publiczny nie może narastać w takim tempie, jak do tej pory.

Tempo przyrostu długu nie tylko nie zmalało, ale wzrosło, z 597,8 mld. zł (47% PKB w roku 2008) do 814,30 mld. zł (53,6% PKB) w roku 2011, i niebezpiecznie zbliża się do krytycznej granicy 55%. Resort finansów  liczy dług według metodologii polskiej. Dług w 2010 r. sięgnął 747,9 mld. zł., a liczony według metodologii unijnej – 776,8 mld zł, czyli był o prawie 29 mld. zł. wyższy. Ile w tym wszystkim kreatywnej księgowości?

Naczelną zasadą polityki mojego rządu, będzie stopniowe obniżanie podatków i innych danin publicznych.

Według raportu autorstwa PriceWaterhauseCoopers i Banku Światowego Paying taxes zajmujemy niechlubne 121 miejsce (na 183 badane kraje)pod  względem przyjazności systemu podatkowego. Wyprzedza nas np. Laos, Iran, Tanzania, Gujana, Całkowity koszt wszystkich podatków poniesionych przez przedsiębiorstwo, ujęty we wskaźniku Total Tax Rate, bardzo szybko rośnie w kolejnych raportach.

W ciągu trzech lat Polska spadła aż o 35 pozycji w rankingu wszystkich obciążeń podatkowych, z 67. miejsca na 102. Pomimo to nie prowadzone są działania na rzecz obniżenia obciążeń podatkowych. Przeciwnie, trwają prace nad kolejnymi podwyżkami podatków.

Chciałbym, żebyśmy wrócili do prostej, niewymagającej żadnych nakładów idei, która jest oczywista, i dlatego nikt w Polsce nie rozumie, dlaczego nie jest realizowana. Idei władzy skromnej, pozbawionej zbędnych przywilejów, idei taniego państwa.

Administracja rządowa i samorządowa spuchła do niespotykanych dotychczas rozmiarów. W 2012 roku liczba tych urzędników przekroczyła 500 tysięcy. Tylko w ciągu ostatnich czterech lat urzędnicze posady otrzymało 75 tysięcy osób. Pod hasłem „taniego państwa” kryje się wiele populistycznych mitów. Ponadto, pensje, nagrody, w ministerstwach, pomimo planu oszczędnościowego stale rosną. Niedawno prasa doniosła, że koszt utrzymania Kancelarii Prezydenta (z PO, a jakże) pochłania więcej pieniędzy niż utrzymanie dworu… króla Norwegii.

W dziedzinie mediów publicznych nasz rząd zagwarantuje dwie podstawowe sprawy: realizację precyzyjnie zdefiniowanej misji publicznej oraz odpolitycznienie nadzoru i bezpośredniego zarządzania mediami publicznymi.

Obietnica zmniejszenie wpływów politycznych w mediach, polegała jedynie na usunięciu polityków PiS-u. Skład KRRiT, z Janem Dworakiem na czele świadczy tylko o zmianie szyldów partyjnych. Teraz jest to „odpolitycznione” w taki sposób, że na stanowiskach są byli działacze PO, PSL i SLD. W momencie nominacji zrezygnowali z członkostwa w partii.

Inne obietnice?

Z czego rozliczać premiera, jeżeli nie dotrzymuje obietnic wyborczych, a służba publiczna kojarzy mu się z prywatą, dobrą fuchą, intratną posadką dla rodziny, znajomych i popleczników z PO. Wszelkie spółki skarbu państwa aż pękają w szwach od partyjnych kolegów z PO, PSL-u. Czy warto pisać o kolejnych obietnicach bez pokrycia?

Duma narodowa

Honor – przeniesiony na skalę całego państwa – przeradza się w coś, co się zwykle nazywa „dumą narodową”. Jest to kategoria wspólna dla całego narodu i w pozytywnym sensie służy budowaniu więzi grupowych i sprzyja wzmacnianiu zbiorowej tożsamości.

Tyle teoria, życie jednak przynosi smutniejsze scenariusze, w których zachowanie polityków jest odarte z dumy narodowej. Brak stanowczej reakcji, premiera, prezydenta na sławne już „polskie obozy śmierci”, oddanie śledztwa smoleńskiego Rosjanom, postawa „proszalnego dziada” w polityce międzynarodowej, tylko to niestety potwierdza. Z czego mamy być dumni?

Jak żyć w Polsce z takimi politykami? Takie pytanie zadaje sobie coraz więcej osób, bez znaczenia jakie preferencje i sympatie polityczne preferuje.

Zmierzamy do społecznej katastrofy i rośnie w nas niechęć, wściekłość, która kiedyś eksploduje. Dla nas Ojczyzna to nie partia. Nie będziemy wysyłać swoich dzieci w niepewny świat za chlebem, tylko dlatego, że polityczne elity pozbawione są honoru.

                                                             Albert Łyjak

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię