Przodujące miasto Gdańsk – Jerzy Jachowicz

Rywalizacja jest motorem postępu. Widoczne to było na niedawno minionej olimpiadzie, w czasie której podczas zmagań sportowców padały rekordy świata, zawodnicy bili własne rekordy życiowe, poszczególne kraje przekraczały swoje dotychczasowe osiągnięcia

0
632

Podobnie jest w przypadku rywalizacji miast. Pilny obserwator  zauważył zapewne, że od wielu już lat współzawodniczą ze sobą Wrocław i Gdańsk. W przeszłości to jedno to drugie brało górę. Dziś palmę pierwszeństwa dzierży Gdańsk i wszystko zapowiada, że raczej długo jej nie odda.

Polityczna reprezentacja

W ściganiu się stolic Wybrzeża i Dolnego Śląska są dwie wiodące dziedziny: polityka i afery. Gdańsk w oczywisty sposób dominuje obecnie. Bezapelacyjnie w polityce, a i w aferach robi się coraz silniejszy.  Premier – Donald Tusk, szef jego Kancelarii – Tomasz Arabski, marszałek Senatu – Bogdan Borusewicz, najbliższy doradca premiera w sprawach ekonomicznych – Krzysztof Bielecki, to polityczna reprezentacja  Gdańska.

Do niedawna tę nierównowagę  nadrabiał w jakiejś mierze Grzegorz Schetyna, dzięki swojemu marszałkowaniu w Sejmie. Wzmocniony ministrem kultury Bogdanem Zdrojewskim Wrocław się bronił. Tym bardziej, że pozycja Schetyny w rządzącej partii była stosunkowo silna, choć nie był już numerem dwa w Platformie jak onegdaj.

Dziś co zostało? Symbolicznie minister kultury.  Po ostatnich wyborach parlamentarnych Tusk rzucił  Schetynie jakieś resztki jadła z pańskiego stołu, w postaci funkcji przewodniczącego sejmowej komisji zagranicznej. Zrobił to, licząc prawdopodobnie, że podczas jednej z licznych podróży  poselskich, Schetyna zdecyduje się zostać na stałe za granicą i tym sposobem premier pozbędzie się kłopotliwego rywala.

Wrocławskie aferalne asy

Jeszcze dwa tygodnie temu można było mówić o przewadze Wrocławia, jeśli idzie o afery. Przekupni sędziowie, afera hazardowa z Ryszardem Sobiesiakiem i Zbigniewem Chlebowskim, z niejasną rolą Schetyny w tle. Zatrzymanie przez CBA członków zarządu spółki Netline Group  w związku ze śledztwem w sprawie korupcji przy przetargach MSWiA na sprzęt i usługi teleinformatyczne.  Wyglądało na to, że przy takim uderzeniu Gdańsk zostaje daleko w tyle. Przynajmniej pod tym względem.

Gdańska przebitka

Niedoczekanie Wrocławia. Ziemia gdańska wydała z siebie „Biznesmena Roku”, Marcina Plichtę, właściciela firmy Amber Gold oraz taniej linii przewozowej samolotami OLT Express. Młody biznesmen, nie przejmując się kilkoma wyrokami więzienia w zawieszeniu, uruchomił firmę  niezwykle przemyślną. Nawiązywała ona do tradycji warszawskiej, czyli  pomysłu Lecha Grobelnego i jego Bezpiecznej Kasy Oszczędności. 

Zgodnie z obietnicami Marcina Plichty, każdy kto przekaże mu pieniądze na lokatę, po roku dostanie je z powrotem z dużym zyskiem. – Im większą kwotę powierzysz Amber Gold, tym większy będzie twój zysk – zapewniał naiwnych Plichta. We Wrocławiu nikt tego nie wymyślił. Zgoda? To, kto jest lepszy?

W Gdańsku finansiście wolno więcej

Ponadto we Wrocławiu  przedsiębiorczy młody człowiek, który miał już kilka wyroków w zawieszeniu za oszustwa i wyłudzenia pieniędzy z banków, mógłby nie dostać zgody na prowadzenie działalności finansowej. W Gdańsku obowiązuje jednak lokalne prawo. I takie drobiazgi nie mogą być przeszkodą dla człowieka, który w swojej firmie chce zatrudnić syna premiera, albo  współfinansować  film Andrzeja Wajdy o narodowym bohaterze Lechu Wałęsie.

Futbolowe przepychanki

– To wszystko prawda, ale przecież mamy przewagę w piłce nożnej. Gdańska drużyna omal nie została zdegradowana do niższej klasy, a my zdobyliśmy mistrzostwo Polski! – usłyszałem krzyk lokalnego patrioty wrocławskiego.

– Zastanów się dobrze, zanim coś głośno powiesz – odparłem.  Kto gra w Polsce lepiej w piłkę nożną niż pewien znany gdańszczanin?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę wpisać tutaj swoje imię